O ile o zwycięstwo w Jasienicy LKS musiał walczyć do ostatnich minut, to w Lędzinach bardzo szybko ustawił sobie mecz zdobytą bramką. W 4. minucie z bocznego sektora dośrodkowywał Filip Handy, a na dalszym słupku czekał Oleksandr Apanchuk i bez problemów umieścił piłkę w siatce. Kolejny gol padł po niemalże skopiowaniu bramkowej akcji, tyle że w rolę asystenta wcielił się Patryk Świniański. Podanie było tak dobre, że O. Apanchukowi czekającemu na futbolówkę na 2. metrze od bramki rywala pozostało tylko dołożyć nogę. Premierowa odsłona meczu mogła być jeszcze obfitsza w gole, ale strzał Macieja Felscha po dośrodkowaniu z rzutu rożnego obronił bramkarz miejscowej drużyny.

 

Krótko po wznowieniu 2. połowy hat-tricka skompletował O. Apanchuk, wykorzystując sytuację sam na sam z bramkarzem, po prostopadłym podaniu Felscha za linię obrony. Zanim w 82. minucie wynik spotkania po podaniu Kacpra Gawora ustalił Rafał Hałat, przyjezdni stworzyli sobie jeszcze 2 „setki”. W 60. minucie po umiejętnie przeprowadzonym kontrataku swojej sytuacji nie zdołał skutecznie wykończyć Ilya Nazdryn-Platnitski, a chwilę później z 11. metra obok bramki strzelał Andriy Apanchuk. LKS Czaniec po bardzo dobrym meczu zanotował 3. zwycięstwo z rzędu i umocnili się na 6. miejscu w ligowej stawce.

 

- Wygraliśmy dziś pewnie i przekonująco, tak najkrócej można podsumować to spotkanie. Cały mecz toczył się pod nasze dyktando. Mieliśmy pod kontrolą wszystko zarówno w defensywie, jak i w ofensywie. Przeciwnik nie zdołał nam dziś niczym zagrozić - powiedział po spotkaniu szkoleniowiec zwycięskiej drużyny.