Bardzo dobre widowisko obejrzała zgromadzona publiczność na stadionie OW Paprocany. Obie drużyny nastawiły się na szybką, ofensywną grę czego efektem były liczne sytuacje bramkowe.
 
Jako pierwsi zaatakowali zawodnicy z Landeka. Z uderzeniem Szymona Kusia poradził sobie jednak Adrian Odyjewski. Wkrótce golkiper tyszan popisał się kolejną udaną  intewencją - tym razem wygrywając pojedynek sam na sam z Konradem Bukowczanem. Niewykorzystane sytuacje się mszczą, więc w 20. minucie gola strzelili... gospodarze. Łukasza Krzczuka uderzeniem głową pokonał Dawid Kasprzyk
 
Spójnia odpowiedziała na bramkę GKS-u w najlepszy możliwy sposób - i to po niespełna kwadransie. Damian Nieśmiałowski zza pola karnego trafił w słupek, piłka spadła pod nogi Bukowczana, który dopełnił formalności. Remis długo się nie utrzymywał, wszak już po 180. sekundach rezerwy I-ligowca objęły wtórnie prowadzenie. Dwupaka skompletował Kasprzyk. Tuż przed przerwą na 2:2 trafił jednak Bartosz Rutkowski, który popisał się przepięknym uderzeniem. 
 
- Mieliśmy więcej sytuacji bramkowych od przeciwnika, ale brakowało nam skuteczności. Najbardziej boli to, że po raz drugi w tym sezonie sędziowie nie odgwizdali nam rzutu karnego w ostatnich minutach. Kibice zgodnie przyznawali, że "11" się nam należała. Niestety, sędziowie widocznie "nie gwiżdżą" pod takie małe miejscowości jak Landek. Wolą duże firmy - skomentował odważnie Krystian Odrobiński, którego zawodnicy wracali do domów bez zdobyczy punktowej. Decydującego gola w 57. minucie strzelił bowiem Kasprzyk.