Beniaminek IV ligi po porażce w spotkaniu z MRKS-em Czechowice-Dziedzice na własnym boisku, musiał szukać cennych zdobyczy w konfrontacji z Decorem Bełk. Mecz od początku był wyrównany, choć przedmeczowe przewidywania wskazywały na faworyta gospodarzy tego spotkania. Pierwszą groźną sytuację podopieczni trenera Krystiana Papatanasiu stworzyli w 26. minucie. W dwójkowej akcji Patryk Ułasewicz z Volodymyrem Varvaryntsem wymanewrowali kwartet defensorów Decoru, ale ten pierwszy nie zdołał dokładnie dograć do Ukraińca, który najpewniej nie miałby problemów z otwarciem wyniku. W odpowiedzi miejscowi przeprowadzili akcję, która przyniosła im prowadzenie, kiedy wykorzystali błąd defensywy gości w wyprowadzeniu piłki i Bartosz Smyla popisał się trafieniem z 16. metra.

 

Drugą połowę znakomicie rozpoczęli gospodarze, bo już 120. sekund po jej rozpoczęciu cieszyli się z gola. Była to kopia akcji z 3. minuty piątkowego meczu naszej reprezentacji z Czechami. Z podwyższenia rezultatu cieszył się Bartosz Semeniuk. Podziałało to mobilizująco na Błyskawicę, która do końca próbowała odwrócić losy spotkania. Kontaktową bramkę w 50. minucie mógł zdobyć Dominik Szczęch, ale jego strzał minimalnie minął słupek bramki Decoru. Najlepszą sytuację miał Mateusz Wowra, który w zamieszaniu w polu karnym pomylił się nieznacznie. Goście nie znaleźli recepty na skuteczną defensywę miejscowych i wrócili do Drogomyśla bez punktów.

 

 - Myślę, ze ten mecz był w naszym wykonaniu zdecydowanie lepszy niż ten z MRKS-em. Do pierwszego gola gospodarze nie zagrażali naszej bramce. Szkoda, że po stracie drugiego gola nie złapaliśmy kontaktu, bo mecz mógł potoczyć się inaczej. Próbowaliśmy atakować skrzydłami, brakowało ostatniego podania, ale i obrona Decoru zagrała dobre spotkanie. Przed nami jeszcze wiele ważnych spotkań - podsumował spotkanie szkoleniowiec Błyskawicy.