Victoria narzuciła gościom swoje warunki i niejako konsekwencją takiego obrotu spraw było zdobycie prowadzenia przez częstochowian w następstwie rzutu rożnego. Piłka w siatce wylądowała dosyć przypadkowo, odbijając się od klatki piersiowej jednego z zawodników miejscowego zespołu. – Graliśmy słabiej w porównaniu do poprzednich meczów. Nie robiliśmy tego, co powinniśmy i daliśmy się trochę zepchnąć do defensywy – zauważa Michał Pszczółka, szkoleniowiec Tempa.

Ekipa z Puńcowa zdołała po przerwie zareagować w sposób właściwy, ale zanim cokolwiek w ofensywie wskórała, ponownie musiała godzić się ze stratą bramki. I tym razem to konsekwencja stałego fragmentu, a konkretnie rzutu karnego. Odpowiedzią Tempa był daleki rzut z autu Arkadiusza Szlajssa i finalizacja Macieja Ruckiego, co zwiastowało walkę przyjezdnych o uniknięcie premierowej tej zimy porażki. Ta istotna była, natomiast skuteczności już zabrakło. Najlepsze okazje, by wyrównać mieli Kacper Nowak po kolejnym aucie na nieznacznych rozmiarów boisku oraz Kamil Adamek, który nie wykorzystał uprzedniej wymiany podań Mateusza Szustera Damianem Szczęsnym.

– Druga połowa wypadła znacznie lepiej, częściej operowaliśmy piłką i tworzyliśmy też sytuacje. Dał nam ten mecz w każdym razie cenny materiał do analizy – dodaje trener puńcowian.