
Plama zmazana, choć rywal powalczył
Po zeszłotygodniowym blamażu w Rajczy zespół Beskidu Skoczów nie mógł sobie pozwolić na kolejną porażkę. Tym bardziej że do starcia ze Skałką Żabnica przystępował w roli faworyta.
Drużyna prowadzona przez Marcina Michalika rywalizację z przeciwnikiem z Żywiecczyzny rozpoczęła w sposób wymarzony, wszak już w 3. minucie Michał Szczyrba zaskoczył defensywę Skałki i umieścił piłkę w siatce. - Nie da się ukryć, że Beskid to bardzo solidna drużyna, która gra fajną piłkę. Zagraliśmy dobrze, ale to nie wystarczyło na tego rywala - mówił po końcowym gwizdku Łukasz Błasiak, trener przyjezdnych, którzy z faworytem nawiązali walkę.
Do szatni na przerwę obie drużyny schodziły przy polubownym wyniku 2:2. W 25. minucie Krystian Zelek popisał się efektownym lobem i dał Skałce remis. Taki wynik długo się jednak nie utrzymał, bowiem Marcin Jaworzyn sprytnym strzałem pokonał Dawida Grabskiego. Tuż przed przerwą wyrównał Adrian Szwarc bezpośrednim uderzeniem z rzutu wolnego.
- Beskid w drugiej połowie szybko strzelił bramkę i wybił nas z rytmu. Co prawda mogliśmy ponownie doprowadzić do remisu, ale uderzenie Darka Chowańca było minimalnie niecelne. Przeciwnik wygrał zasłużenie, był zespołem lepszym piłkarsko - podsumował Błasiak, którego drużyna ostatecznie przegrała 2:5. Po zmianie stron gole dla skoczowian strzelili kolejno Szczyrba, Jaworzyn i Michał Grześ.