W żywieckim klubem związany jest od kilku lat, w minioną niedzielę, po trzech latach przerwy, poprowadził seniorów Koszarawy. Ponowny debiut źle nie wypadł, pomimo porażki. koszarawa_logoMocno przebudowana drużyna z Żywca w pierwszy meczu sezonu zmierzyła się z Maksymilianem Cisiec. Koszarawa po dwóch bramkach Grzegorza Szymika prowadziła 2:0, korzystnego rezultatu nie dowiozła do końca meczu... przegrała 2:3. – Odczuwamy duży niedosyt. Przed meczem wielu skazywało nas na wysoką porażkę. Podeszliśmy do spotkania bez strachu i bojaźliwości. Do momentu urazu Andrzeja Jury, który zderzył się z rywalem, jak się później okazało doznał wstrząsu mózgu, wszystko było dobrze. Niestety na ławce rezerwowych nie miałem żadnego środkowego obrońcy. Przesunąłem do defensywy ze środka pomocy Wojtka Gruszkę, ale to nie było już to samo. Po zdobytej przez gospodarzy bramce kontaktowej zabrakło nam doświadczenia, w głowach pojawiło się chyba trochę strachu – ocenia Tomasz Sala.

Nowy trener Koszarawy, który stanowisko objął 1 sierpnia, mimo porażki na inaugurację jest dobrej myśli. – Bardzo późno rozpocząłem pracę z zespołem. Po tym co zobaczyłem w niedzielę jestem optymistą. Czas gra na naszą korzyść. Zaangażowanie zawodników oceniam wysoko, dali z siebie ile mogli. Niektórzy mają zaległości treningowe, to było widać w końcówce meczu – kontynuuje nasz rozmówca. – Maksymilian, z całym szacunkiem dla tego zespołu, niczym nie zachwycił. Z tego względu trudno mi ocenić nasze aktualne możliwości – dodaje na koniec.