Nie ma co ukrywać, Rekord był faworytem tej konfrontacji. Nie tylko patrząc przez pryzmat poziomu klas rozgrywkowych, ale i ostatniej dyspozycji, jaką prezentują podopieczni Dariusz Mrózka. Status ten biało-zielonym udało się także potwierdzić na boisku, choć należy podkreślić, że IV-ligowa Unia nie znalazła się w półfinale "przypadkiem", wszak wyeliminowała Polonię Bytom, dlatego "rekordziści" nie mogli sobie pozwolić na zlekceważenie przeciwnika.

 

 

O takich początkach zwykło się mawiać "wymarzone". Bielszczanie już w 3. minucie cieszyli się z prowadzenia. Marcin Wróbel popisał się instynktem strzeleckim, dobrze odnajdując się w polu karnym rywali. I to tyle jeśli chodzi o bramkowe "łupy" w pierwszej części meczu. Zespół z Turzy Śląskiej próbował doprowadzić do remisu, lecz albo ich ofensywne pokusy skutecznie powstrzymywała defensywa Rekordu, albo na wysokości zadania stawał Jakub Szumera. 

 

Druga część meczu przebiegała już bardziej pod dyktando "rekordzistów". W 59. minucie po raz kolejny na listę strzelców mógł się wpisać Wróbel, który przegrał pojedynek "oko w oko" z golkiperem miejscowych. Rekord swego dopiął jednak niespełna 10. minut później. Tomasz Nowak celnie przymierzył z rzutu karnego podyktowanego za faul na wcześniej wspomnianym Wróblu. Ten gol ustalił losy meczu i III-ligowiec z Bielska-Białej drugi sezon z rzędu wystąpi w finale Pucharu Polski na szczeblu Śląskiego Związku Piłki Nożnej.