Gospodarze rozpoczęli z animuszem i już w 2. minucie prowadzili. Joao Pedro "uruchomił" prostopadłym zagraniem Fabrica Essamę, który bez problemów pokonał bramkarza gości. Kuźnia poszła za ciosem i kilka minut później stworzyła kolejną stuprocentową okazję. Nie wykorzystał jej jednak Jakub Fiedor. Gdy wydawało się, że miejscowi będą kontrolowali wydarzenia boiskowe, publiczność zgromadzona na trybunach stadionu przy ul. Sportowej przeżyła szok. W 17. minucie Kuźnia... przegrywała już 1:3. W 11. minucie samobójcze trafienie zaliczył Mateusz Gawlas, a przyjezdni dołożyli jeszcze 2 gole. Na domiar złego boisko w 23. minucie boisko musiał opuścić strzelec gola Essama, który wdał się w boiskową przepychankę ze strzelcem bramki dla Gwarka z 17. minuty Mikhailo Kryvychem. Obaj zawodnicy zostali ukarani "cegłą". Z zawodników Kuźni wyraźnie uszło powietrze, a wydarzenia na boisku kontrolowali przyjezdni.
 


- Brak mi słów. Strzelamy bramkę na samym początku, fajnie wchodzimy w mecz, po czym właściwie sami strzelamy sobie gole. Ne potrafię wytłumaczyć, dlaczego tak się stało. Popełniliśmy 3 koszmarne błędy, które rywal bezlitośnie wykorzystał – skomentował "na gorąco" po spotkaniu Ryszard Kłusek, szkoleniowiec Kuźni.

W drugiej odsłonie Gwarek nie zamierzał wypuszczać szansy na wyjazdowe zwycięstwo. Dołożył jeszcze 2 trafienia. Przed wyższą porażką uchronił Kuźnię bramkarz Michał Skocz, który w 64. minucie obronił rzut karny. Gospodarze nie stwarzali w drugiej połowie zagrożenia pod bramką przyjezdnych... - Tak naprawdę graliśmy słabo od 3. minuty meczu, niewiele było jakichkolwiek pozytywów w naszej grze. Czerwona kartka Essamy jeszcze bardziej pokrzyżowała nam plany. Ta porażka podsumowała niestety pracę, jaką do tej pory wykonaliśmy - podsumował Kłusek.