Po wielce dotkliwej utracie przodownictwa w tabeli ekipa z Wilkowic udała się na mecz z Ogrodnikiem jako wyraźny faworyt, który nie zamierzał rozpamiętywać zdarzenia z ubiegłego weekendu. Dało się jednak w poczynaniach gości dostrzec coś w rodzaju znużenia długim sezonem. – Zmęczenie było widoczne. Trudy ligowych zmagań dają się nam we znaki. Ten mecz przebiegał trochę w warunkach już wakacyjnych – przyznaje Krzysztof Bąk, szkoleniowiec GLKS-u.
 



Nie przeszkodziło to wilkowiczanom w odniesieniu wygranej. Po kwadransie optyczną przewagę przyjezdnych potwierdził Dominik Kępys, który sfinalizował strzałem w okienko dośrodkowanie Mateusza Kubicy. Po przerwie GLKS podwójnie raził przeciwnika. Jakub Caputa po podaniu od Kępysa indywidualną akcją zaskoczył defensywę Ogrodnika, zaś Dominik Śleziak w 85. minucie wynik ustalił w następstwie szybkiego wypadu i asysty Kubicy. Rezultat 3:0 potwierdza, że w sobotę punkty zgarnął zespół lepszy i mający ligową potyczkę pod pełną kontrolą. Dość wspomnieć, że Richard Zajac pracy miał wyjątkowo mało, a tylko jedno uderzenie gospodarzy mogło de facto przynieść im powodzenie.

Cały zespół z Wilkowic będzie przyglądał się jutro konfrontacji rezerw bielskiego Rekordu z MKS-em Lędziny. Po niej GLKS bez względu na rozstrzygnięcie znów straci na krótko odzyskane miejsce w fotelu lidera przed ostatnią uwerturą sezonu.