A jak akademia – Podbeskidzie zmierza do tego, by dorobić się akademii futbolowych adeptów z prawdziwego zdarzenia. Nie jest to jednak takie proste. Pod kierunkiem koordynatora Andrzeja Wyroby, w ścisłej współpracy z lokalnymi szkółkami, rozpoczęto budowę systemu szkolenia na własne potrzeby. Na efekty wymierne przyjdzie poczekać, ale że młodzieży zdolnej w regionie nie brakuje pokazują przykłady Daniela Mikołajewskiego, Kamila Jonkisza, czy Łukasza Zakrzewskiego.

B jak bramkarz – od postawy zawodnika strzegącego „świątyni” Podbeskidzia zawsze dużo zależało. Wiosną w Ekstraklasie wybornie bronił Emilijus Zubas, choć ostatecznie niewiele to dało. W minionej rundzie w ślady Litwina poszedł Rafał Leszczyński, który stał się prawdziwą ostoją bramki bielszczan. Nic dziwnego, że czytelnicy naszego portalu wskazali go za najlepszego piłkarza w całej drużynie.

C jak Cienciała – były znakomity obrońca „Górali” Sławomir Cienciała ponownie związał się z klubem w roli... potrójnej. Popularny „Ciencis” został jednym ze skautów Podbeskidzia odpowiadających za transfery, jednocześnie pomaga Piotrowi Boguszowi w prowadzeniu ekipy rezerw. Jakby tego było mało, swoimi młodszymi kolegami dyryguje z perspektywy IV-ligowych boisk. Sam pomysł angażowania eks-górali wydaje się cokolwiek trafiony.

D jak degradacja – piąty sezon nieprzerwanych występów „Górali” w elicie przyniósł kibicom, piłkarzom, trenerom i działaczom gorzki smak degradacji. Faktem to, co wydawało się nieprawdopodobne, stało się po siedmiu kolejnych meczach bez choćby jednego zwycięstwa w dodatkowej fazie rozgrywek Ekstraklasy. Z 20 „oczkami” bielszczanie prowadzeni przez Roberta Podolińskiego zamknęli tabelę na finiszu sezonu 2015/2016.


E jak Ekstraklasa – tej w Bielsku-Białej brakuje, nawet jeśli stadionowa frekwencja, o której poniżej, przeczy temu. Wielkich firm rywalizujących z Podbeskidziem jest jak na lekarstwo. Cierpi też klubowy budżet, bo kilka milionów wraz ze spadkiem do I ligi umknęło. Czy w czerwcu Ekstraklasa pod Klimczok powróci?

F jak frekwencja – to rzadko spotykana rzecz, ale na oglądanie z perspektywy trybun konfrontacji Podbeskidzia w I lidze decyduje się więcej kibiców, aniżeli w elicie. Mecz otwarcia bielskiego obiektu przysporzył rekordowe 8752 widzów, w całej rundzie sympatycy „Górali” zadbali o trzecią najwyższą średnią w I-ligowym gronie – łącznie 5900. Jedynie w Zabrzu i Tychach miejscowym drużynom przyglądano się chętniej.

G jak Górnik – zgoła niespodziewanie losy zabrzańskiego Górnika zbiegły się z drogą Podbeskidzia. Latem 2011 roku to Górnik pod wodzą Adama Nawałki zawitał na Stadion Miejski, by uświetnić fetę z okazji awansu bielszczan na salony. Teraz te dwie drużyny latem musiały pogodzić się z degradacją, gwarantując sobie... „derbiki” na zapleczu elity. To nie koniec zabrzańsko-bielskich związków. Do Górnika trafił latem negocjujący wcześniej bezowocnie z bielskim klubem trener Marcin Brosz. Drogę z Zabrza do Bielska obrał z kolei duet „Trójkolorowych” – Mariusz Magiera i Michał Janota.


H jak humory – te zimą są... no właśnie. Jednoznacznie określić je nie sposób. Z jednej strony jest w Bielsku spory zawód i smutek, bo 9. miejsce na półmetku w teorii nie daje żadnych nadziei na powrót do Ekstraklasy. Z drugiej zaś wiara i nadzieja, że znów wydarzy się cud, jak w sezonie, gdy „Górale” z głębokich nizin tabeli zdołali uratować się przed degradacją. Na dziś znaczenia to nie ma kluczowego, ważne wszak, by humory za pół roku dopisywały.

I jak ilość – kadrowa liczebność nie jest czymś, co gwarantuje sukces, nie zawsze idąc w parze z jakością. W Podbeskidziu aż nadto dało się to odczuć na przestrzeni 2016 roku. Sprawdziliśmy ilu zawodników zaprezentowało się w łącznym zestawieniu w bielskich barwach w Ekstraklasie oraz I lidze podczas minionego tuzina miesięcy i... doliczyliśmy się 39 „grajków”! Na przestrzeni dwóch rund! Powalające.

J jak jaja – te przysłowiowe piłkarskie kilkakroć towarzyszyły bielskim sympatykom i ich pupilom. Przykłady z roku 2016? Wielka firma, jaką jest od lat poznański „Kolejorz” poległa w Bielsku na wstępie ekstraklasowej wiosny aż 4:1. W Białymstoku Podbeskidzie oddało 1 celny strzał i wygrało... 3:0. A z Zagłębiem Sosnowiec wbiło 4 bramki i... przegrało.


K jak kapitan – pomimo upływających lat wciąż to Marek Sokołowski odgrywa rolę lidera i kapitana drużyny. Patrząc wyłącznie na względy wolicjonalne wywiązuje się z nich doskonale, ale... w przypadku piłkarza rzadko sprawdza się zasada, iż jest niczym wino lepszy z wiekiem. W ostatnim spotkaniu sparingowym na finiszu rok 2016 popularny „Soker” doznał kontuzji, nie wiadomo na ile wiosną swoim kolegom pomoże w grze o awans.

L jak Lewicki – transfer Szymona Lewickiego pod Klimczok odbił się szerokim echem, wszak rosłego napastnika awizowano przede wszystkim jako I-ligowego króla strzelców w barwach Arki Gdynia. W Podbeskidziu snajperskie walory zawodnika potwierdziły się w stopniu niewielkim, ale... to właśnie Lewicki może stać się głównym „żądłem” zespołu. To jego 2 gole w meczu wieńczącym piłkarską jesień dały radosne zwieńczenie roku, napastnik zaś potwierdził, że na swoje szanse gry zasługuje.