W 13. minucie padł rozstrzygający gol w pucharowych derbach. Do siatki Górala trafił Marcin Osmałek, ale co najmniej za równe uznać należy w tym przypadku „zasługi” Sebastiana Klimka. Doświadczony defensor żywczan dopuścił się fatalnej pomyłki, miast podać piłkę do własnego bramkarza wdał się w drybling, były pomocnik Górala futbolówkę mu odebrał, po czym skierował do opuszczonej „świątyni”. Przedstawiciela „okręgówki” strata nie załamała. W pierwszej części Góral mógł wyrównać, lecz po dograniu Kamila Gazurka w dogodnej pozycji pomylił się Radosław Michalski. Goście swoich szans szukali poprzez stałe fragmenty gry, których wobec nad wyraz skrupulatnej postawy sędziego wykonywali bez liku. Po jednym z nich Osmałek bliski był celnego uderzenia głową.

Nieoczekiwanie mający zaliczkę piłkarze z Radziechów dali się zepchnąć do defensywy po przerwie. Żywczanie przeważali i choć na gola zasłużyli, to nie zdołali zaskoczyć Łukasza Byrtka. Ten bronił wybornie próby Karola Kubieńca i głową Dawida Nowaka. Szczęścia szukał również R.Michalski, który przy uderzeniu zwiastującym gola dla Górala nabawił się poważnego urazu. I w tej odsłonie starania GKS-u ograniczały się w zasadzie wyłącznie do kornerów i rzutów wolnych. Wyjątkiem w tym względzie był bliski powodzenia strzał z dystansu Piotra Motyki. Więcej jednak radziechowianie nie potrzebowali, by sięgnąć po Puchar Polski na szczeblu podokręgu, po meczu pełnym walki, obustronnego zaangażowania, ale i z niewielką jakością stricte piłkarską, o czym więcej już jutro na naszych łamach trenerskim okiem Krzysztofa Bąka i Macieja Mrowca.

Protokół meczowy poniżej.