
Piłka nożna - IV liga
Pogrom zamiast emocji
Piłkarzom z Czańca i Czechowic-Dziedzic za trzecim podejściem udało się rozegrać ligową potyczkę z kolejki inauguracyjnej w kalendarzu rozgrywek.
Cel zanotowania przełamania po ostatnich meczach przegranych w samych końcówkach przyświecał dziś gościom. Zespół z Czańca nie zamierzał rywalowi zadania ułatwiać, co też zwiastowało wyrównaną zaległość. Tym bardziej zaskakujący scenariusz przybrało środowe starcie, zgoła odmienne od doskonale nam znanych z obecnych rozgrywek derbów „na styku”.
Kluczowy bez wątpienia okazał się fakt szybkiego strzelenia goli przez czechowiczan. W 14. minucie Mateusz Tomko dograł do Jakuba Raszki, który pomimo rozpaczliwej interwencji Jakuba Felscha zdołał trafić do siatki. Podbudowani bramkowym zyskiem przyjezdni w 22. minucie wynik podreperowali. W roli asystenta wystąpił tym razem Rafał Żurek, a efektowny rajd dokładnym uderzeniem przy słupku sfinalizował Kamil Jonkisz. – Od początku meczu graliśmy konsekwentnie. Realizowaliśmy założenia, budowaliśmy składne akcje, co też przyniosło pożądany efekt – zauważa trener MRKS-u Jarosław Kupis.
Co istotne dla losów IV-ligowych derbów, piłkarze MRKS-u równie konkretnie prezentowali się po powrocie na murawę z szatni. Wystarczył kwadrans, by gospodarzy znokautowali. W 47. minucie piłkę dośrodkował Żurek, a pechowo do własnej bramki skierował ją Bartłomiej Borak. Po godzinie potyczki i „centrze” Raszki z rzutu wolnego przytomnie z dobitką próby Jonkisza pospieszył Mateusz Wrana. Przy wyniku 4:0 podopieczni Szymona Waligóry nie mogli już marzyć o odrobieniu sporego dystansu. Zawalczyli jednak o gola honorowego autorstwa Damiana Oczki już w czasie doliczonym jednostronnej batalii. Wcześniej żałować mogli niedostatecznie nastawionych celowników. Bramkami zapachniało m.in. przy próbach Oczki i Ilyi Nazdryna-Platnitskiego z rzutów wolnych. Z kolei krótko przed trafieniem zamykającym mecz uderzenia Pawła Flisa i Nazdryna-Platnitskiego parował Jakub Świerczek.
– Nie ustrzegliśmy się wprawdzie błędów, ale zwycięzców się nie sądzi. To przełamanie było nam potrzebne. Mam nadzieję, że teraz znowu pójdziemy systematycznie do przodu – dodaje szkoleniowiec czechowiczan.
Kluczowy bez wątpienia okazał się fakt szybkiego strzelenia goli przez czechowiczan. W 14. minucie Mateusz Tomko dograł do Jakuba Raszki, który pomimo rozpaczliwej interwencji Jakuba Felscha zdołał trafić do siatki. Podbudowani bramkowym zyskiem przyjezdni w 22. minucie wynik podreperowali. W roli asystenta wystąpił tym razem Rafał Żurek, a efektowny rajd dokładnym uderzeniem przy słupku sfinalizował Kamil Jonkisz. – Od początku meczu graliśmy konsekwentnie. Realizowaliśmy założenia, budowaliśmy składne akcje, co też przyniosło pożądany efekt – zauważa trener MRKS-u Jarosław Kupis.
Co istotne dla losów IV-ligowych derbów, piłkarze MRKS-u równie konkretnie prezentowali się po powrocie na murawę z szatni. Wystarczył kwadrans, by gospodarzy znokautowali. W 47. minucie piłkę dośrodkował Żurek, a pechowo do własnej bramki skierował ją Bartłomiej Borak. Po godzinie potyczki i „centrze” Raszki z rzutu wolnego przytomnie z dobitką próby Jonkisza pospieszył Mateusz Wrana. Przy wyniku 4:0 podopieczni Szymona Waligóry nie mogli już marzyć o odrobieniu sporego dystansu. Zawalczyli jednak o gola honorowego autorstwa Damiana Oczki już w czasie doliczonym jednostronnej batalii. Wcześniej żałować mogli niedostatecznie nastawionych celowników. Bramkami zapachniało m.in. przy próbach Oczki i Ilyi Nazdryna-Platnitskiego z rzutów wolnych. Z kolei krótko przed trafieniem zamykającym mecz uderzenia Pawła Flisa i Nazdryna-Platnitskiego parował Jakub Świerczek.
– Nie ustrzegliśmy się wprawdzie błędów, ale zwycięzców się nie sądzi. To przełamanie było nam potrzebne. Mam nadzieję, że teraz znowu pójdziemy systematycznie do przodu – dodaje szkoleniowiec czechowiczan.