Rozbici przez faworyta
Drużyna naszego rozmówcy w miniony weekend nie miała łatwego zadania, gdyż na wyjeździe konfrontowała się z Skałką Żabnica. Gospodarze wyszli na prowadzenie w 10. minucie i było jasne, że to oni będą dyktować warunki spotkania. Dopiero po przerwie zespół z Sopotni nawiązał walkę z wyżej notowanym rywalem, niwelując rozmiary porażki. – Musimy usiąść do rozmowy, co robimy dalej. Nie wszyscy dostosowali się do tego co zakładaliśmy przed sezonem. Potrzeba nam wygranej. Kryzys? Bardziej niezgranie drużyny. Chwała jednak drużynie, że potrafiła, pomimo takiego rezultatu, wyjść na 2 połowę i powalczyć. To jedyny dobry prognostyk – mówi Tomasz Cieślik, trener LKS-u Sopotnia. 

Pokazali charakter
Jednym z najciekawszych meczów minionej kolejki było starcie Borów z Podhalanką. Zawodnicy z Pietrzykowic prowadzili w tym meczu 2:0 po golach Dawida Zonia i Adriana Dobii. Podopieczni Dariusza Kozieła pokazali w tym spotkaniu jednak charakter i zdołali w ostatecznym rozrachunku doprowadzić do remisu. Podziałem punktów zakończyło się także spotkanie Metalu z "dwójką" GKS-u. – Tak myślałem, że w meczu Borów z Podhalanką padnie remis. Drużyna z Milówki pokazała wolę walki. Rezerwy GKS-u są dobrym zespołem, dlatego wynik 1:1 z Metalem nie jest dla mnie zaskoczeniem – ocenia Cieślik. 

Gramy do końca
Po pewne zwycięstwo sięgnęła Koszarawa, która rozbiła beniaminka z Juszczyny aż 6:2. Bliski szczęścia z kolei był Beskid Gilowice, który po pierwszych trzech kwadransach prowadził z Muńcołem. Ten jednak odwrócił losy meczu po przerwie sięgając po skalp. – Teraz rozgrywki wchodzą w decydującą fazę. Zespoły mogą się odbić od dna, albo tam pozostać przez zimę – stwierdza szkoleniowiec ekipy z Sopotni.

Wyniki 9. kolejki:
Metal Skałka Żabnica – LKS Sopotnia 7:2 (4:0)
Metal Węgierska Górka – GKS II Radziechowy-Wieprz 1:1 (0:0)
Koszarawa Babia Góra – LKS Juszczyna 6:2 (3:1)
Soła Żywiec – Skrzyczne Lipowa 0:1 (0:0)
Bory Pietrzykowice – Podhalanka Milówka 2:2 (2:1)
Beskid Gilowice – Muńcuł Ujsoły 1:2 (1:0)