Derbowa feta

Co po niektórzy spodziewali się, że lider z Kończyc Małych może na samym finiszu ligi zaliczyć dotkliwe potknięcie w derbowym meczu z Błyskawicą Kończyce Wielkie na jej terenie. Nic takiego jednak nie miało miejsca. Po 66. minutach goście prowadzili już 4:0, w czym największy był udział Jakuba Kolondry z dubletem na koncie. Ostatecznie rywal zza miedzy zdołał tylko dokonać nieznacznej korekty wyniku. Tym samym z dorobkiem 58. punktów, na co złożyło się przede wszystkim aż 19 zwycięstw, mistrz jesieni pozostał w wygodnym fotelu wraz z finiszem całej kampanii a-klasowej.

Fetę ekipy z Kończyc Małych popsuć zamierzali piłkarze z Pogórza. Wicelider urządził sobie kanonadę kosztem przetrzebionego kadrowo i w pełni zasłużenie opuszczającego A-klasę LKS-u Rudnik, któremu zaaplikował aż 13 goli, a Adrian Borkała, Dawid Jaworski Daniel Madzia zgodnie odnotowali hat-tricki. Dość wspomnieć zarazem, że to jedyna w minionym sezonie „dwucyfrówka”. Podopieczni Łukasza Hanzela zgromadzili tyle samo „oczek” co mistrz, a w ślad za jego rezygnacją z gry w „okręgówce” opuścili a-klasowe szeregi. – LKS Kończyce Małe zagrał w derbach na swoim poziomie. Ewidentnie nie zamierzał mistrzostwa oddawać. Z kolei pogórzanie robili wszystko, aby awansować i cieszy, że cel osiągnęli, bo na to zapracowali – klaruje Adam Olszar, szkoleniowiec Iskry Iskrzyczyn.

Nieudany skok za podium


Wspomniana Iskra gościła w ostatniej kolejce w Pruchnej, gdzie została przez gospodarzy dotkliwie skarcona. – Chcieliśmy wygrać, bo wiedzieliśmy, że w takim przypadku możemy nawet przeskoczyć Strażaka Dębowiec w tabeli i zakończyć ligę tuż za „pudłem” – opowiada Olszar. – Defensywa się nie popisała szczególnie, ale trzeba też przyznać, że cała drużyna wypadła poniżej oczekiwań i możliwości. Mamy po tym meczu wnioski na przyszłość. Choćby takie, że wzmocnienia „w tyłach” są potrzebne. Inna sprawa, że zespół z Pruchnej zaprezentował się z bardzo dobrej strony we wszystkich formacjach. Po jego wynikach na wiosnę tego można się było spodziewać – dodaje trener Iskry.

Dodajmy, że w największym stopniu wyżej notowanych w tabeli gości pogrążyli Mateusz JanyKamil Gabryś, którzy po dwakroć pokonywali golkipera drużyny z Iskrzyczyna.

Na plus

Efektownie z sezonem pożegnali się futboliści Zrywu Bąków, którzy 5:1 pokonali Błękitnych Pierściec, przy podwójnych zyskach snajperskich Dominika Mąki oraz Tomasza Sobika. – Przed rundą wiosenną pojawiło się w Bąkowie sporo nowych zawodników. Trener odpowiednio ich poukładał i ta drużyna była jedną z rewelacji tej części ligi – podkreśla nasz rozmówca.

Pozytywy również w Brennej. I to nie tylko z racji wygranej 2:1 nad Strażakiem Dębowiec w 26. kolejce. – Po Beskidzie nie było wiadomo do końca czego się spodziewać przy perturbacjach kadrowych, jakie miały tam miejsce. Słyszy się o opcji stawiania na młodzież i uważam, że na naszą rodzimą A-klasę to kierunek jak najbardziej właściwy – dodaje Olszar.

Zgrzyt bez gry

O punkty w weekend nie było dane rywalizować nie tylko pauzującemu Cukrownikowi Chybie, ale i drużynom z Pielgrzymowic oraz Zabłocia. Do bezpośredniego ich starcia nie doszło, bo Orzeł na mecz do beniaminka nie dojechał i zasądzony został walkower... – To kompletny brak szacunku ze strony rywala. Totalna „olewka”. Chcieliśmy zagrać, na mecz przyjechali sędziowie, a nikt z klubu z Zabłocia nie raczył nas powiadomić, że się do nas nie wybierają – grzmi Dariusz Kłoda, szkoleniowiec Strażaka.

Wyniki 26. kolejki:
Błyskawica Kończyce Wielkie – LKS Kończyce Małe 1:4 (0:2)
Beskid Brenna – Strażak Dębowiec 2:1 (1:0)
Błękitni Pierściec – Zryw Bąków 1:5 (0:2)
LKS '99 Pruchna – Iskra Iskrzyczyn 5:1 (4:0)
LKS Rudnik – LKS Pogórze 0:13 (0:7)
Strażak Pielgrzymowice – Orzeł Zabłocie 3:0 (walkower)

TABELA/TERMINARZ