Na Żywiecczyźnie spotkały się drużyny, które w końcówce tego sezonu grają już o "pietruszkę". Bory straciły szanse na ukończenie rozgrywek na podium, zaś ekipa z Zebrzydowic pewna jest utrzymania. W meczu rozgrywanym w ramach 27. kolejki Ligi Okręgowej Skoczowsko-Żywieckiej nikt zatem fajerwerków się nie spodziewał. I słusznie. 

 

- Był to taki typowy mecz na remis, który toczył się głównie w środkowej strefie boiska - mówi nam Sebastian Gruszfeld, trener drużyny Borów, która w tym spotkaniu miała dwie znakomite okazje ku temu, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Po celnym dośrodkowaniu główkujący Paweł Duraj trafił w poprzeczkę, piłkę z najbliższej odległości dobił Gabriel Duraj, ale sędzia dopatrzył się spalonego. W końcówce dostateczną skutecznością nie wykazał natomiast Mikołaj Pindel

 

 

Zespół z Zebrzydowic także kilka razy zagroził bramce strzeżonej przez Sławomira Raczka. Za każdym razem zwycięsko z pojedynku wychodził jednak golkiper Pietrzykowic. - Podział punktów jest sprawiedliwy, bo żadna drużyna nie przeważała - podsumował Gruszfeld.