Piłkarze Błyskawicy w minionej rundzie swoich kibiców wynikami nie rozpieszczali, finalnie zajmując 7. miejsce w tabeli skoczowskiej A-klasy, na dodatek ze sporą stratą do zespołów z ligowej czołówki. Co ciekawe, już w jej trakcie szkoleniowiec Sławomir Machej otrzymał ultimatum i choć drużyna wówczas zadaniu sprostała, to nie zmieniło to oceny „in minus” ze strony klubowych włodarzy.

– Myślę, że decyzja zapadła tak naprawdę kiedy rozgrywki jeszcze się toczyły. Nie jestem nią urażony, bo taki jest los trenera. Prosiłem, aby rozmowy o przyszłości odbyły się jak najszybciej po zakończeniu rundy i usłyszałem od prezesa klubu, że nasza współpraca dobiega końca – zdradza kulisy były już trener ekipy z Kończyc Wielkich, pod którego wodzą w okresie 3,5-letniej pracy Błyskawica walczyła o awans do „okręgówki”, które uzyskiwały w ostatecznym rozrachunku Piast Cieszyn czy Góral Istebna.

Co było pokłosiem słabszych miesięcy sezonu obecnego? – Czynnik, który w innych klubach też daje się we znaki trenerom, a więc brak odpowiedniej frekwencji na zajęciach treningowych. To generalnie z moich obserwacji coraz większy problem w piłce na poziomie amatorskim. Okazuje się, że nie za bardzo jest z kim regularnie pracować, a odpowiedzialność spada później często i tak na trenera – tłumaczy Machej.