Zimą pieczę nad drużyną przejął Ryszard Kłusek. Trenerowi z pokaźnym bagażem doświadczeń na różnych szczeblach powierzono misję dalszego rozwoju zespołu z Ciśca, choć w klubie panowała pełna świadomość tego, że utrzymanie lokaty na podium żywieckiej A-klasy - takie Maksymilian dzierżył na półmetku ligi - będzie nie lada wyczynem.

Runda wiosenna okazała się trudna. Z 13. spotkań zwycięsko piłkarze Maksymiliana zakończyli tylko 4. Dorobek tej części zmagań uzupełniają 3 remisy i 6 porażek. Finalnie dało to 6. miejsce w tabeli przy znacznej stracie do zespołów ze ścisłej a-klasowej "szpicy".

Tuż przed udziałem w weekendowym turnieju o Puchar Wójta Gminy Węgierska Górka trener Kłusek porozumiał się z władzami klubu w kwestii zakończenia współpracy. - Nie miało to większego sensu przy tak słabej frekwencji. Borykaliśmy się z tym problemem już w trakcie rundy i niemożliwe było w takich warunkach osiągnięcie czegoś więcej. Treningi miały bardziej charakter zajęć indywidualnych, a tylko tak trenując nie ma co myśleć o progresie drużyny - opowiada były już szkoleniowiec ekipy z Ciśca.

Wakat po Kłusku zostanie najpewniej szybko uzupełniony. "Trenerkę" przejąć ma powtórnie będący również zawodnikiem Maksymiliana Mateusz Motyka.