
Połowicznie pod dyktando
Pozytywne wrażenia po sparingu z a-klasowym Orłem Zabłocie towarzyszyły ekipie z Pogórza.
Tyczy się to przede wszystkim premierowej odsłony sparingu, w której reprezentant „okręgówki” był stroną przeważającą. Potwierdzeniem tego najlepszym gol z 40. minuty, o którego pokusił się Krzysztof Kałuża, finalizujący wrzutkę Daniela Cielepaka z rzutu rożnego. Dystans dzielący oba zespoły na półmetku test-meczu mógł być większy, ale Krystian Strach ostemplował poprzeczkę. – Pierwsza połowa wyglądała tak, jakbym sobie tego życzył w kontekście ligi. Mieliśmy sporo fajnych akcji i strzałów – zauważa Łukasz Hanzel, szkoleniowiec pogórzan.
Obraz gry zmienił się po przerwie, wszak Orzeł dłuższymi fragmentami dochodził do głosu i był w stanie defensywę LKS-u zaskakiwać. W 55. minucie to a-klasowicz wykonywał kornera, a ponowienie dośrodkowania w „16” przyniosło bramkę wyrównującą. Raz jeszcze z przodu drużyna z Pogórza znalazła się w 70. minucie, kiedy na szybkości akcję wykończył Strach. Podopieczni trenera Hanzela starali się o podwyższenie wyniku, najlepszą ich szansą było uderzenie Oskara Maciejewskiego w słupek i poprawka Krystiana Danela, który w piłkę nie trafił czysto...
Wspomniana „setka”, a konkretnie jej zaprzepaszczenie, zemściło się na zawodnikach LKS-u. W 80. minucie zabłocianie przeprowadzili kombinacyjną akcję ze skuteczną egzekucją. – Nie zdążyliśmy się w porę przesunąć i straciliśmy gola – opowiada Hanzel. – Druga część była w naszym wykonaniu jednak słabsza, po części wynikało to też z ograniczonego kadrowo pola manewru – dodaje.