Indywidualna akcja Kamila Janika, poprzedzona dobrym rozegraniem zespołowym, przytomny strzał Jakuba Krucka, który otrzymał futbolówkę w „16” i bez zawahania celnie uderzył po „długim” słupku”, a wreszcie trafienie tego samego zawodnika z rzutu karnego – tak skoczowianie pokonywali strzegącego „świątyni” ekipy z Wilkowic Richarda Zajaca. A że GLKS odpowiedział tylko za sprawą Macieja Marca przy stanie 2:0, to sparingowy skalp Beskidu stał się faktem.

– Z organizacji gry i pracy, jaką drużyna wykonała jestem zadowolony – przyznał szczerze Bartosz Woźniak, trener skoczowian, którzy w test-meczu w Ustroniu – do niego przystąpili zresztą solidnie przetrzebieni kadrowo – mogli w drugiej połowie wynik podwyższyć. M.in. w słupek wcelował Michał Szczyrba.
 



Lider „okręgówki” bielsko-tyskiej, dysponujący na ostatni styczniowy test-mecz dwiema „11”, był jednak partnerem dla Beskidu równorzędnym. Najlepsze okazje wilkowiczanie zaprzepaścili jeszcze w pierwszej części, gdy strzały Janusza Bąka instynktownie parował Konrad Krucek. – Im dłużej mecz trwał, tym w deszczu i śniegu trudniej było o konstruowanie składnych akcji. O drugiej połowie powiedzieć można w zasadzie tyle, że ona się odbyła – zaznaczył Mirosław Szymura, prowadzący tego dnia z ławki piłkarzy GLKS-u w zastępstwie nominalnego szkoleniowca „jedynki” z Wilkowic Krzysztofa Bąka.