- W pierwszej części meczu trochę się męczyliśmy. Mecz był wyrównany, ze wskazaniem na Bory. Później jednak grało nam się znacznie lepiej. Dobry efekt też dały przeprowadzone zmiany - ocenia szkoleniowiec Stali, Seweryn Kosiec. 

 

Po premierowych 45. minutach licznie zgromadzeni kibice na obiekcie Koszarawy Żywiec, gdzie rozgrywane było to spotkanie, nie ujrzeli bramek, co jednak nie oznacza, że sytuacji strzeleckich brakowało. Jeśli chodzi o zagrożenia ze strony pietrzykowiczan, warto wspomnieć o próbie Rafała Duraja, którego strzał obronił Dominik Syc. Bramkarz Stali poradził sobie również z sytuacją Adriana Duraja - ten w dogodnej okazji nieczysto trafił w piłkę. Ekipa z Żywca natomiast swoją szansę miała za sprawą Rafała Hałata. "Konkrety" musiały więc poczekać do drugiej części spotkania... 

 

- Trudno mi racjonalnie wytłumaczyć, co stało się z moją drużyna w drugiej połowie, zwłaszcza po bardzo dobrej pierwszej odsłonie spotkania - mówi nam Sebastian Gierat, trener Borów. W 55. minucie Stal objęła prowadzenie po golu Mateusza Hernasa, który zrobił pożytek z dogrania Hałata. Chwilę później było już 2:0, gdy kontrowersyjny rzut karny, z którym podyktowaniem wyraźnie nie zgadzali się pietrzykowiczanie, na gola zamienił Łukasz Tymiński.

 

To wyraźnie podcięło skrzydła Borom, którzy w pierwszej połowie rozegrali dobre zawody. W 68. minucie efektowną "solówką" zakończoną golem wykazał się Jakub Pieterwas. Bramkę na 4:0 zdobył natomiast Maciej Pułka po wygranym pojedynku "oko w oko" z Wiesławem Arastem. O losach spotkania przesądziło trafienie Hałata z 11. metrów. Co jednak warte odnotowania, Bory mogły pokusić się o bramkę kontaktową, jednak w 90. minucie Syc zatrzymał strzał z "wapna" Mateusza Bogdała.