Pomiędzy historią a teraźniejszością. "Każdy awans ma swój ciężar gatunkowy"
W czerwcu 2013 roku, stadion przy ul. Startowej 13 zapełnił się po brzegi. Rekord Bielsko-Biała, który zajął 2. miejsce w IV lidze, niespodziewanie dostał szansę gry w barażach dzięki poszerzeniu III ligi. To było pełne emocji starcie z Górnikiem Piaski Czeladź, zakończone zwycięstwem Rekordu po dramatycznych rzutach karnych. Kibice oszaleli z radości, a wyczekiwany awans stał się faktem. Teraz, w 2024 roku, historia może się powtórzyć. Drużyna Rekordu znów stoi przed szansą na awans, tym razem do II ligi. W sobotę o godzinie 17:00 biało-zieloni zmierzą się z Górnikiem Polkowice i tak, jak ponad dekadę temu o wszystkim może zadecydować jedno spotkanie.
To było prawdziwe piłkarskie święto na stadionie przy ul. Startowej. Końcówka czerwca 2013 roku, dookoła już było czuć smak wakacji. Jeszcze kilka dni wcześniej wydawało się, że “rekordziści” na awans będą muszą poczekać, wszak w ligowej tabeli IV ligi zajęli 2. miejsce. Na szczęście natrafiła się szansa gry w barażach, jaka dla Rekordu otworzyła się po niespodziewanym poszerzeniu III ligi. - To było wówczas moje pierwsze pół roku w Rekordzie. Przyszedłem z BKS-u za kadencji trenera Irka Kościelniaka. I od razu nadarzyła się szansa, aby awansować po barażach. To było takie "last minute", bo dowiedzieliśmy się o tym na tydzień, może dwa, przed meczem barażowym. Tamten awans był jednak długo wyczekiwany w klubie i bardzo chcieliśmy awansować. Momentami aż za bardzo - przyznaje po latach Dariusz Rucki, wówczas zawodnik, a obecnie II trener Rekordu Bielsko-Biała i szkoleniowiec rezerw.
Po pierwszych trzech kwadransach barażowego starcia z Górnikiem Piaski Czeladź można było odnieść wrażenie, iż Rekord “zmiażdży” Górnik. Bielszczanie mieli optyczną przewagę, ale ich główną bronią były stałe fragmenty. Mało kto miał tak “ułożoną” stopę, jak Krystian Papatanasiu i to po jego dośrodkowaniu Dawid Ogrocki wyprowadził podopiecznych Ireneusza Kościelniaka na prowadzenie. Po zmianie stron wyszła zupełnie inna drużyna Rekordu. O ile pierwszej odsłonie spotkania gra zespołu zasługiwała na brawa, tak w drugiej budziła frustracje. Przyjezdni doprowadzili do wyrównania po tym jak zamienili na gola “11” podyktowaną za faul Krzysztofa Michałowskiego. Cóż, nie miał innego wyboru, na szczęście arbiter nie pokazał mu “cegły”.
Ostatecznie wyniki 1:1 utrzymywał się przez 120 minut. O wyłonieniu drużyny, która zdobędzie awans do III ligi śląsko-opolskiej, zdecydować miały rzuty karne. Tomasz Wuwer, Radosław Piętka i Rucki trafiali pewnie tuż przy słupku. Potem jednak aplauz braw zebrał wspomniany Michałowski, broniąc rzut karny strzelany przez byłego zawodnika ekstraklasowego GKS Katowice Grzegorza Oberaja. Ależ to były nerwy! Andrzej Maślorz, Mieczysław Sikora wytrzymali presję – III liga jest już blisko. Wszystko było w nogach “Kotka”. Krzysztof Koczur uderza piłkę, ta musnęła palce bramkarza, ale finalnie wylądowała w siatce. Rekord awansował do III ligi! Trybuny oszalały, kibice wybiegli na płytę, aby celebrować sukces wraz ze swoimi bohaterami.
- To nie był rewelacyjny mecz w naszym wykonaniu. 999 kibiców, pełne trybuny, ciężki mecz gatunkowo... Czuliśmy na nogach i na sercach w jakim wydarzeniu uczestniczymy i to było odczuwalne na boisku. Na szczęście udało nam się "przepchnąć" tamte spotkanie i wszystko zakończyło się happy-endem - dodaje Rucki.
To historia. Czas jednak skupić się na teraźniejszości. W nadchodzący weekend Rekord ma szanse celebrować kolejny awans do II ligi po meczu z Górnikiem Polkowice. Okoliczności są dość podobne. Owszem, o promocji do wyższej ligi teraz nie zadecyduje baraż, jednak nadal kluczowe będzie ostatnie spotkanie i to przy ul Startowej. W 2013 roku niespodziewanie zapadła decyzja o barażu na kilkanaście dni przed jego miejscem - teraz w ostatnich tygodniach Rekord otrzymał na jego korzyść walkower za mecz z Wartą, co pozwoliło biało-zielonym wskoczyć na fotel samodzielnego lidera i stworzyć okoliczności, iż są panami swego losu. Tak jak w 2013 roku jest napięcie oraz szansa na długo wyczekiwany awans...
- Na pewno ciężar gatunkowy meczu z Górnikiem Polkowice będzie podobny do tego z 2013 roku, nawet większy. Każdy awans takowy ciężar posiada Wówczas również było duże napięcie, ale mieliśmy bardziej wiekowy i doświadczony zespół. Teraz w drużynie jest znacznie więcej młodych wychowanków, którzy mają szansę spełnić marzenia całej społeczności Rekordu. Jako sztab chcemy z nich jednak zdejmować presję i nie pompować balonika. Wiemy, że Górnik Polkowice to zespół walczący do końca i na pewno nam nie odpuści. Pod względem piłkarskim czeka nas bardzo trudne zadanie, ale jestem dobrej myśli. Wierzę, że drużyna udźwignie ten ciężar. Liczymy, że tak jak w 2013 uda się zapełnić cały stadion. W sobotę będzie miało miejsce także symboliczne otwarcie trybuny. Z tego miejsca zapraszam więc wszystkich na mecz z Górnikiem Polkowice - zachęca nasz rozmówca.
Pierwszy gwizdek meczu z Górnikiem Polkowice w nadchodzącą sobotę 8 czerwca o godzinie 17:00. Wejściówki do nabycia są w recepcji Centrum Sportu „Rekord” lub na platformie kupbilet.pl. Biało-zieloni potrzebują kompletu punktów w starciu z polkowickim Górnikiem, by utrzymać pierwszą pozycję, bez oglądania się na wynik rezerw Śląska w Jeleniej Górze. Natomiast każda utrata punktów może skutkować zmianą lidera na ostatniej prostej sezonu. - Jako zawodnik udało mi się awansować z IV do III ligi. Jako trener rezerw z "okręgówki" do IV ligi. Awans do II ligi będzie jednak gatunkowo najcięższy, ale może być też najlepiej smakujący i wierzę, że uda to się uczynić - kończy Rucki, który jest jedyną osobą związaną z obecną pierwszą drużyną Rekordu z wspomnianego meczu z 2013 roku.