
"Cegła" nie pomogła
Zamykała przed meczem w Raciborzu drużyna z Landek górną połowę tabeli depcząc zarazem po piętach pozostałym beskidzkim IV-ligowcom. Po końcowym gwizdku arbitra niewiele się zmieniło, ale...
Mecz nie ułożył się po myśli zespołu Jarosława Zadylaka. Gospodarze bardzo szybko objęli bowiem prowadzenie. Mateusz Sitnik, po akcji w której partnerzy walczyli o piłkę nawet w parterze, z bliska skierował ją do celu. Pomimo wpadki Spójnia tego meczu nie musiała przegrać. Z prezentu nie potrafiła jednak skorzystać. W 54. minucie w nieodpowiedzialny sposób zachował się jeden z zawodników Unii, który w polu karnym – piłka nie była w grze – popchnął Roberta Pawlaka. Kara wymierzona przez arbitra była podwójna – jedenastka i czerwona kartka. Gdy piłkę co celu z „wapna” skierował Grzegorz Gomółka wydawało się, że przyjezdni pójdą za ciosem i grając w przewadze powalczą o pełną pulę. Tak się jednak nie stało...
Ambitni gospodarze zdobyli dwa gole. Szybko ponownie objęli prowadzenie, gdy Jakub Kałka przegrał biegowy pojedynek z rywalem, po strzale Sebastiana Kapinosa piłka zanim wpadła do bramki odbiła się od słupka. W końcówce Spójnię dobił Sitnik, który z futbolówką przy nodze przebiegł niemal pół boiska i wygrał pojedynek sam na sam z Zbigniewem Huczałą.
O pozytywy po porażce w takich okolicznościach trudno. Szukając na siłę... Drużyna z Landek zachowała 8. pozycję w tabeli, wciąż jest tuż za pozostałymi beskidzkimi zespołami.
Unia Racibórz – Spójnia Landek 3:1 (1:1) 1:0 Sitnik (6') 1:1 Gomółka (55', z rzutu karnego) 2:1 Kapinos (66') 3:1 Sitnik (85')
Spójnia: Huczała – Gurbisz, Sz.Kubica, Czyż, Kałka (67′ Sanetra), Szczepanik (52′ Habdas), Pawlak, Gomółka (60' Marek), Bezak, Uzoma, Lewandowski Trener: Zadylak