Nie do takich wyników przyzwyczaiła nas Koszarawa. Klub z ponad 105-letnią tradycją "kopie" się w "okręgówce", gdzie zajmuje dopiero 11. miejsce po 12. kolejkach. Podopieczni Sławomira Białka w zeszłą sobotę odnieśli siódmą już - a trzecią z rzędu - porażkę w tym sezonie. Żywczanie w Wilkowicach ulegli miejscowemu GLKS-owi 3:0. Sytuacja ta sprawia, że na al. Wolności zaczyna być nerwowo, czego następstwem mają być gruntowne przemeblowania. Bo choć trener pewny ma być swojej posady, tak znaczna część zawodników już niekoniecznie. - Takie wyniki nie przystają naszemu klubowi. Niektórzy zawodnicy lekceważą swoje obowiązki i wyciągniemy z tego podczas zimowego okienka transferowego wnioski - informują nas działacze klubu z Żywca.

Jak udało nam się nieoficjalnie dowiedzieć na "wylocie" z Koszarawy jest pięciu zawodników. W ich miejsce mają przyjść nowi, wartościowi piłkarze. - Myślimy o jakości, ale i o liczebności. W wyniku kontuzji oraz obowiązków zawodowych zostało nas niewielu. Wąska kadra ma spory wpływ na niekorzystne wyniki zespołu - słyszymy. W Żywcu z niecierpliwością czekają na powrót braci Janików - Tomasza i Krzysztofa, którzy mają być filarami drugiej linii Koszarawy. Po kontuzji wrócić mają także Rafał Zwardoń oraz Dominik Szrajner. Do treningów z drużyną powrócił natomiast już Bartosz Sala, który w najbliższym meczu będzie już do dyspozycji trenera.