Naturalna nawierzchnia nie okazała się z początku sprzymierzeńcem reprezentanta „okręgówki”. Do przerwy gole zdobywał wyłącznie Cukrownik, który w 25. i 40. minucie bezlitośnie wykorzystywał błędy rywala. Kiedy w 47. minucie raz jeszcze futbolówka wylądowała w bramce LKS-u, zanosiło się w test-meczu na srogi pogrom.

 


Podopieczni trenera Łukasza Hanzela nie zwiesili jednak głów i z dużym zapałem zabrali się do niwelowania dystansu, co też osiągnęli w okresie ledwie kwadransa. W 60. minucie chybianie zaliczyli „swojaka”, niebawem o trafienie kontaktowe postarał się Krzysztof Kałuża, któremu piłkę idealnie na głowę dośrodkował z rzutu rożnego Wojciech Wojnar. Wyrównanie stało się faktem w 72. minucie, gdy egzekucji dokonał po wbiegnięciu ze skrzydła w obręb „16” Radosław Greń. Emocje bynajmniej wówczas się nie zakończyły. Pogórzanie cieszyli się po pięknym uderzeniu Krystiana Stracha, lecz radość była przedwczesna, bo arbiter gola nie uznał. Na dodatek a-klasowicz odpowiedział doskonałą kontrą i ponownie defensywa LKS-u skapitulowała. Ostatnie słowo należało do zespołu wyżej notowanego w ligowej hierarchii – w 85. minucie wynik na 4:4 ustalił Michał Czakon.

– Dobrze, że udało się nam zagrać na boisku trawiastym, nawet jeśli nie było ono w stanie idealnym. Jak na to, że byliśmy w mocno ograniczonym składzie, to za pozytywne należy uznać odrobienie znacznych strat. Niezależnie od tego, z kim się gra i jaki jest charakter spotkania ciężko wrócić, gdy przegrywa się 0:3 – komentuje trener ekipy z Pogórza.