Bez dwóch zdań wynik końcowy meczu ze Skrą to z perspektywy bielskiej drużyny olbrzymie rozczarowanie. Marszu w górę II-ligowej tabeli zapoczątkować się nie udało, a mając na względzie obraz piątkowej rywalizacji, wygraną z minionego weekendu należy tym bardziej określać mianem fartownej. Nie sposób myśleć o osiąganiu dobrych wyników, gdy razi się nieskutecznością...

"Górale" szans bramkowych mieli w dzisiejszym spotkaniu wystarczająco dużo, aby szalę przechylić na swoją stronę, zanim zrobili to piłkarze Skry - konkretnie w 86. minucie Robert Majewski po stałym fragmencie gry ekipy spod Jasnej Góry. Gola zwycięskiego dla Podbeskidzia szukał Lucjan Klisiewicz. W 65. minucie nieznacznie pomylił się główkujący obok słupka, chybił także w 69. minucie z całkiem dogodnej pozycji. Trafieniem dla podopiecznych Krzysztofa Brede "pachniało" również m.in. po uderzeniu Wojciecha Szumilasa z rzutu wolnego, ocierającym się o poprzeczkę w 64. minucie. Był to najlepszy fragment w wykonaniu Podbeskidzia, które "optyki" jednak nie przekuło w ani jeden konkretny zysk. Dodać warto, że przed pauzą najbliżej powodzenia był Kacper Gach, ale jego mocny strzał z 42. minuty zatrzymał golkiper przeciwnika Filip Kramarz.