Znalazło to przełożenie zarówno na skuteczną grę, jak i końcowy wynik. Reprezentant „okręgówki” rozpoczął z tak zwanego wysokiego „C”. Już w 3. minucie Kajetan Lach podał do testowanego zawodnika, którego strzał z kilkunastu metrów bramkarz Sokoła odbił wprost pod nogi nadbiegającego Aleksandra Moronia. Drużyna poszła za ciosem i stwarzała kolejne sytuacje. Michał Iwanek strzałem głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego obił poprzeczkę, kilka razy szczęścia z dystansu próbował Lach. To dopisało mu w 24. minucie, gdy wykorzystał rzut wolny pośredni z kilku metrów i zdołał zmieścić piłkę przy słupku bramki, której światło było zasłonięte przez niemal wszystkich zawodników a-klasowej drużyny. Podopieczni Przemysława Jurasza próbowali się odgryzać, ale na posterunku czuwał Radosław Pietrasik. W 35. minucie do bramki asystę dorzucił Moroń, który minął obrońcę na skrzydle i dograł do Lacha tak, że ten z kilku metrów nie miał problemu ze skompletowaniem dubletu.

 

 

W drugiej połowie szkoleniowiec LKS-u Leśna zrobił to, czego przez cały okres przygotowawczy nie zwykł, a raczej nie mógł robić. Mianowicie, dokonał 4 zmian. Nie przełożyło się to na jakość gry, a mecz mógł się podobać - sytuacje miał m.in. Lach. Przez kwadrans od 60. minuty w szeregi zawodników z Leśnej wkradło się rozprężenie, spowodowane zapewne korzystnym wynikiem. Sokół wykorzystał to momentalnie i zdobył 2 gole. Kluczem do sukcesu okazał się stały fragment i spryt w zamieszaniu w polu karnym oraz celna główka… Moronia, który niefortunnie interweniował i nie dał szans Pietrasikowi na skuteczną interwencję.

 

- Mieliśmy ten mecz pod kontrolą, choć walki nie brakowało. Zmierzyliśmy się z bardzo dobrą drużyną, która będzie walczyła o czołowe lokaty w żywieckiej A-klasie. Nareszcie wystąpiliśmy w składzie zbliżonym do optymalnego i wygraliśmy. Brakowało tylko Dominika Semli Marcina Marciniaka.Ten wynik doda nam dużo pewności siebie. To nie koniec dobrych wieści, bo być może na mecz z Sołą Rajcza zdąży wydobrzeć Grzegorz Rzeszótko. Mimo że na 6 meczów w okresie przygotowawczym tylko 45. minut graliśmy w „galowym” zestawieniu, a frekwencja pozostawiała dużo do życzenia, to najważniejsze, że przepracowaliśmy zimę solidnie i nikt nie odniósł kontuzji - zauważa Piotr Raczek, prezes LKS Leśna.