
Piłka nożna - IV liga
Powinni wygrać, mogli przegrać, muszą... szanować
Do dzisiejszego starcia w Czańcu drużyny przystępowały z zupełnie innego miejsca. LKS zmęczony jest meczowym maratonem, zaś Unia Turza Śląska ostatnie spotkanie rozegrała 30 sierpnia. Na odpoczynek i odpowiednie przygotowanie przyjezdni mieli więc czas.
- W pierwszych 45. minutach dominowaliśmy na boisku. Przeciwnik oddał nam posiadanie piłki i dobrze się czuliśmy móc kontrolować grę - rozpoczął pomeczową wypowiedź Szymon Waligóra, trener ekipy z Czańca. - Żal tylko, że wykorzystaliśmy raptem jedną sytuację - dodał.
LKS Czaniec prowadzenie wypracował sobie w 42. minucie. Sebastian Wiśniowski celnie dograł futbolówkę do Damiana Oczko - ten zaś umieścił ją w siatce. - Rywal zagrażał nam w głównej mierze po stałych fragmentach gry - obrazuje przebieg meczu Waligóra, którego podopieczni z korzystnego wyniku długo się nie cieszyli. Po chwili dośrodkowanie spożytkował Kacper Krupiński, zaskakując Jakuba Felscha.
Po zmianie stron gospodarze szukali gola dającego upragnione 3 punkty, lecz byli nieskuteczni. Brakowało im także szczęścia - dość wspomnieć, że w 86. minucie Oczko ostemplował słupek. Unia Turza Śląska także ten mecz wygrać mogła. W doliczonym czasie J. Felsch skutecznie interweniował w sytuacji sam na sam ze Sławomirem Musiolikiem.
- Może i odczuwamy lekki niedosyt po tym spotkaniu, ale szanujemy zdobyty punkt. Włożyliśmy sporo wysiłku w mecz i w końcówce było widać zmęczenie związane z 3 spotkaniami, które rozegraliśmy w 6 dni - podsumował szkoleniowiec beskidzkiego IV-ligowca.