Gdyby ocenić zespół BKS-u przez pryzmat pierwszych trzech kwadransów, należałaby się drużynie pochwała. – Za naukę trzeba płacić. Dopóki jednak graliśmy w optymalnym składzie nasza gra wyglądała bardzo dobrze – przyznał trener bialskiej Stali Mirosław Szymura. Bielszczanie w pierwszej połowie dominowali na placu gry, tworzyli ciekawe i groźne sytuacje oraz na plus należy odnotować dobrą grę testowanych zawodników.

To wszystko złożyło się na okazałe prowadzenie do przerwy. Jako pierwszy "ukąsił" rywala Adrian Szwarc. Doświadczony piłkarz wykazał się nie lada sprytem pod bramką przeciwnika. Kolejnymi zawodnikami BKS-u, którzy wpisywali się na listę strzelców byli: Jarosław Frydel, a także Tomasz Gala. Bialska Stal trzy gole zdobyła w ciągu pierwszych 25 minut i wydawało się, że nic złego podopiecznym Szymury w tym spotkaniu się nie stanie.
 
Po przerwie szkoleniowiec Stali asygnował do gry juniorów. Nie ma co ukrywać, na tle bardziej doświadczonego rywala widoczna była różnica. Cukrownik wykorzystał to z zimną krwią, co zaowocowało odrobieniem strat i to z nawiązką. Bramkę na wagę zwycięstwa zespół z Chybia zdobył w doliczonym czasie gry, gdy bielszczanie popełnili błąd dekoncentracji w defensywie.  – Kolejny krok w naszych przygotowaniach. Miejmy nadzieję, że będzie już tylko lepiej – mówi Szymura.