- Mimo porażki, mam pozytywne odczucia po tym meczu. Rywal był zupełnie inny niż tydzień temu, wszak rywalizowaliśmy z drużyną, która wygrała IV ligę i awansowała po barażach. Pierwsza połowa nie do końca odzwierciedlała jej losy - przyznaje trener Spójni, Tomasz Kocerba. 

 

Należy się zgodzić ze słowami szkoleniowca landeczan. Gra Spójni w premierowej odsłonie spotkania mogła napawać optymizmem. Wraz z nią szły sytuacje bramkowe. Najlepsze z nich mieli: Miłosz Misala oraz Koki Togitani, który najprawdopodobniej w nadchodzącym sezonie również będzie występować w Landeku. To jednak Podhalanka była lepsza o tę jedną bramkę. W 18. minucie katowiczanie otworzyli wynik spotkania, wykorzystując indywidualny błąd Spójni. 

 

Spójnia mocno zaatakowała na początku drugiej połowy, jednak w 50. minucie to Podlesianka znów zdobyła bramkę. Tym razem zawodnik z Katowic sfinalizował efektowną indywidualną akcję. Pół godziny później Spójnia pokusiła się o trafienie kontaktowe, gdy testowany zawodnik głową skierował piłkę do siatki po rzucie rożnym. 120 sekund później Podlesianka wymierzyła jednak decydujący "cios".