Poprzedni mecz do tej oceny pasuje, jak ulał. Wilkowiczanie znów opuszczali murawę jako zwycięski zespół, ale domowa wygrana 1:0 nad Iskrą Pszczyna nie przyszła im łatwo. Tak zresztą było i w kilku innych wiosennych spotkaniach, w których to na podopiecznych Krzysztofa Bąka ciążyła presja podtrzymania serii punktowych zdobyczy.
 



W Wilkowicach trudy sezonu, zwłaszcza pod względem mentalnym, są dostrzegalne. – Im bliżej końca, tym gra się nam trudniej. Rywale podchodzą do meczów „na luzie”, nastawiają się na to, że liderowi spłatają psikusa. My natomiast mamy z tyłu głowy takie myśli, że stawka każdego kolejnego spotkania jest spora – przyznaje szkoleniowiec GLKS-u.

Aktualna tabela jasno wskazuje, że ekipa z Wilkowic dobrze wywiązuje się ze swej roli jednego z pretendentów do awansu. Zgromadziła 66 „oczek”, o 3 więcej niż MKS Lędziny i o 5 od „dwójki” bielskiego Rekordu. Co zrobić zatem, aby finisz sezonu kosztował aktualnego lidera mniej nerwów? – Wygrać najbliższy mecz z rezerwami Rekordu – uśmiecha się Bąk. – Łatwe to nie będzie, ale jednak ciągle swoje robimy – dopowiada nasz rozmówca.