7. lokata, którą ostatecznie zajęli piłkarze LKS-u na koniec rundy, nie jest na pewno szczytem możliwości tej ekipy. Drużyna ta po porażce w 1. kolejce z Orłem Kozy zanotowała passę 6 kolejnych zwycięstw i wydawało się, że LKS w tej rundzie powalczy o czołowe lokaty. Problemy kadrowe, które miał ten zespół w końcówce "kampanii jesiennej", przyczyniły się do spadku w tabeli. Niemniej, należy zauważyć, iż zespół z Ligoty zrobił zauważalny progres względem poprzedniego sezonu. 

 

- Jest progres, ale też czujemy niedosyt. Początek mieliśmy bardzo obiecujący. Po porażce z Orłem Kozy, gdzie nie wykorzystaliśmy aż dwóch rzutów karnych, ruszyliśmy z fajną mobilizacją. Niestety, w końcówce przytrafiło nam się sporo kontuzji, łapaliśmy za dużo kartek, i nie szło już nam tak, jakbyśmy wszyscy sobie tego życzyli - mówi Zdzisław Hutyra, trener LKS-u Ligota. 

 

Nasz rozmówca jednocześnie zauważa, że rozgrywki bielskiej A-klasy w minionej już rundzie dostarczyły widzom sporo emocji. - Na pewno wartością dodaną dla tej ligi jest trzecia drużyna Podbeskidzia. Na plus też należy ocenić rezerwy GLKS-u. W Wilkowicach obrali podobny sposób działania jak w Czańcu, ale zrobili to z większą jakością. Pozytywną niespodziankę sprawił Orzeł Kozy, który zakończył zmagania na 5. miejscu. Zapora Porąbka to natomiast beniaminek, który jeszcze "nabroi" w tej lidze - ocenia Hutyra.