Niemal dokładnie 1,5 roku temu Jarosław Kupis opuszczał MRKS. Po sezonie, który dobiegł końca w czerwcu na trenerskie stanowisko powrócił, co mimo wszystko było w środowisku zaskoczeniem. – Bardzo się z tego powrotu cieszę, bo dobrze tamten okres wspominam. Pod względem czysto piłkarskim MRKS wyglądał dobrze, ale brakowało nam skuteczności i szczęścia. To już jednak historia, a przed nami nowy rozdział i budowa zespołu, którego kształt ulegnie sporym zmianom – zaznacza na wstępie sam zainteresowany.

Znane porzekadło mówi o tym, iż nie powinno się wchodzić 2 razy do tej samej rzeki. Szkoleniowiec czechowiczan przywołuje jednak w swoim kontekście inne słowa – mianowicie Michała Probierza, zwracające uwagę na to, że trener „pracuje tam, gdzie go chcą”. Dodaje zarazem, że powtórna współpraca z IV-ligowcem nie byłaby możliwa, gdyby nie określony styl rozstania, gdy wyniki nie były satysfakcjonujące. – Utkwiły mi wówczas w głowie niewątpliwie miłe dla mnie słowa prezesa Krzysztofa Adamca, gdy żegnaliśmy się, który powiedział: „Panie trenerze, my się jeszcze spotkamy”. Telefon, który niedawno odebrałem był jednak takim pozytywnym zaskoczeniem – kontynuuje Kupis.

Czechowicki MRKS przygotowania do kolejnego sezonu rozpocznie 11 lipca. Do tego czasu w znacznym stopniu ma wyklarować się kadra zespołu. – Po przebudowie naszej kadry, a nad jej kształtem pracujemy, musimy być gotowi do niełatwej rywalizacji. Tym większe będzie to wyzwanie, bo w życie wchodzi reorganizacja rozgrywek, obejmująca jak wiadomo również szczebel IV ligi. Nie pogardzę więc żadnym zawodnikiem, który może wpłynąć na podniesienie poziomu – podsumowuje „stary-nowy” szkoleniowiec.