Na nudę i brak emocji kibice zgromadzeni w Milówce narzekać nie mogli. W imponujący sposób spotkanie rozpoczęli przyjezdni, którzy po kwadransie gry prowadzili 2:0. Wynik spotkania w 11. minucie otworzył Mateusz Stankiewicz, który bezbłędnie przymierzył z rzutu wolnego. Wkrótce na listę strzelców wpisał się Michał Garncarczyk, wykorzystując sytuację sam na sam z bramkarzem. Napastnik Koszarawy w kolejnych kilku minutach miał jeszcze 2 doskonałe okazje, ale tym razem już nie był tak skuteczny. 

 

 

W żargonie piłkarskim mówi się, że 2:0 to niebezpieczny wynik. Boleśnie przekonali się o tym dziś futboliści z Żywca, którzy... przegrali 2:3. Jeszcze przed przerwą Podhalanka doprowadziła do wyrównania po golach Piotra Motyki (dobitka po strzale Jakuba Urbasia) oraz Patryka Semika (celna główka po dośrodkowaniu Motyki). W samej końcówce zwycięstwo drużynie z Milówki zapewnił Semik. - Odczuwamy spory niedosyt, bo nie byliśmy zespołem gorszym od Podhalanki - skomentował Bartłomiej Jakubiec, kapitan Koszarawy.