Piłka nożna - I liga
Prowadzenie... przeminęło z wiatrem
W odmienionym składzie personalnym przystąpiło Podbeskidzie do meczu z Jagiellonią Białystok. Górale nie uchodzili za faworyta w tym meczu, lecz...
Bielszczanie zanotowali imponującą premierową odsłonę meczu. Zanim jednak Górale zaczęli strzelać, gospodarze mogli wyjść na prowadzenie. W 4. minucie Marcin Pospil dobrze uderzył z rzutu wolnego, lecz piłka po jego strzale zatrzymała się na poprzeczce. Kolejne akcje Jagi nie przynosiły zamierzonego rezultatu. Defensywa Podbeskidzia w porę neutralizowała wszelkie ofensywne zapędy miejscowych, co nie oznaczało, że podopieczni Krzysztofa Bredego będą próżnować w ofensywie.
W 18. minucie Górale fetowali otwarcie wyniku. Tomasz Nowak prostopadłym podaniem uruchomił Kamila Bilińskiego, a ten w sytuacji sam na sam zachował się niczym rasowy snajper i ulokował piłkę w siatce. Chwilę później białostoczanie mogli doprowadzić do remisu. Martin Polacek poradził sobie jednak z uderzeniem Jesusa Imaza. W jeszcze lepsze sytuacji znalazł się inny zawodnik Jagielloni, Błażej Augustyn. Ten z kilku metrów fatalnie przestrzelił. A, że niewykorzystane okazje lubią się mścić... W 37. minucie bielszczanie niespodziewanie prowadzili już 2:0. Z dośrodkowania Łukasza Sierpiny pożytek zrobił Michał Rzuchowski, który najwyżej wyskoczył do piłki i umieścił ją w bramce głową.
Szczęście, które dopisywało Podbeskidziu w pierwszych trzech kwadransach, po zmianie stron "przeminęło z wiatrem". Jagiellonia była zespołem lepszym jednak nie potrafiła udokumentować tego w rezultacie. Zgoła inaczej było w drugiej części meczu. W 49. minucie Jaga nawiązała kontakt, po tym jak Jakov Puljic wykorzystał dogranie od Macieja Makuszewskiego. Zanim bielszczanie się zdążyli ocknąć był już remis. Paweł Olszewski na prawej flance wypatrzył nachodzącego Imaza. Hiszpan bez namysłu ulokował "futbolówkę" w siatce".
W 65. minucie goście mogli ponownie wyjść na prowadzenie. Pavels Steinbors popisał się jednak fantastyczną robinsonadą po strzale z głowy Aleksandra Komora. Końcówka meczu – co dziwne – nie była aż nadto obfita w sytuacje bramkowe. Obie ekipy stwarzały wrażenie ukontentowanych z rezultatu remisowego i takim też wynikiem zakończył się ten pojedynek. W samej końcówce doskonałej okazji nie wykorzystał Puljic.
W 18. minucie Górale fetowali otwarcie wyniku. Tomasz Nowak prostopadłym podaniem uruchomił Kamila Bilińskiego, a ten w sytuacji sam na sam zachował się niczym rasowy snajper i ulokował piłkę w siatce. Chwilę później białostoczanie mogli doprowadzić do remisu. Martin Polacek poradził sobie jednak z uderzeniem Jesusa Imaza. W jeszcze lepsze sytuacji znalazł się inny zawodnik Jagielloni, Błażej Augustyn. Ten z kilku metrów fatalnie przestrzelił. A, że niewykorzystane okazje lubią się mścić... W 37. minucie bielszczanie niespodziewanie prowadzili już 2:0. Z dośrodkowania Łukasza Sierpiny pożytek zrobił Michał Rzuchowski, który najwyżej wyskoczył do piłki i umieścił ją w bramce głową.
Szczęście, które dopisywało Podbeskidziu w pierwszych trzech kwadransach, po zmianie stron "przeminęło z wiatrem". Jagiellonia była zespołem lepszym jednak nie potrafiła udokumentować tego w rezultacie. Zgoła inaczej było w drugiej części meczu. W 49. minucie Jaga nawiązała kontakt, po tym jak Jakov Puljic wykorzystał dogranie od Macieja Makuszewskiego. Zanim bielszczanie się zdążyli ocknąć był już remis. Paweł Olszewski na prawej flance wypatrzył nachodzącego Imaza. Hiszpan bez namysłu ulokował "futbolówkę" w siatce".
W 65. minucie goście mogli ponownie wyjść na prowadzenie. Pavels Steinbors popisał się jednak fantastyczną robinsonadą po strzale z głowy Aleksandra Komora. Końcówka meczu – co dziwne – nie była aż nadto obfita w sytuacje bramkowe. Obie ekipy stwarzały wrażenie ukontentowanych z rezultatu remisowego i takim też wynikiem zakończył się ten pojedynek. W samej końcówce doskonałej okazji nie wykorzystał Puljic.