- Potraktowaliśmy ten mecz jak sparing. Cały czas się poznajemy i potrzeba trochę czasu, aby to wszystko "zatrybiło". Druga połowa była w naszym wykonaniu lepsza od pierwszej. Na początku w naszych poczynaniach za dużo było bojaźni - mówi nam Tymoteusz Chodźko, trener Soły. 

 

Mieszany skład rezerw i pierwszej drużyny GLKS-u miał pod kontrolą wydarzenia w premierowej odsłonie spotkania. W 7. minucie ładnym uderzeniem pod poprzeczkę wykazał się Dominik Kępys po wycofanej piłce z prawej strony boiska. Na kolejną bramkę Kępys musiał czekać zaledwie 4. minuty. Wówczas to sprytnie wykonał rzut wolny - jego strzał ominął mur i piłka wpadła tuż obok słupka. W 42. minucie napastnik skompletował klasycznego hat-tricka. Kępys wyprzedził obrońców, uderzył z okolic "16", a "futbolówka" odbiła się od poprzeczki i znalazła swój koniec w bramce. Jego bramkowy wyczyn mógł być jednak bardziej okazały, bowiem w 22. minucie nie wykorzystał rzutu karnego - górą w tym pojedynku był bramkarz Soły.

 

Po zmianie stron wilkowiczanie nie zwalniali tempa. Dwie bramki zdobył dla GLKS-u II Mateusz Zacny, a w jednym przypadku trafił Mateusz Fiedor. W końcówce jednak Soła wysiliła się na zredukowanie rozmiarów porażki. W 80. minucie Mikołaj Rozumkiewicz wykorzystał sytuację sam na sam po podaniu Macieja Żurka, a 3. minuty później Rozumkiewicz raz jeszcze wpisał się na listę strzelców - tym razem finalizując długie dogranie od Jakuba Zonia. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 6:2 i rezerwy GLKS-u zagrają w półfinale Pucharu Polski na szczeblu Podokręgu Bielsko-Biała, bowiem w III rundzie otrzymały wolny los.