– Nie tak wyobrażaliśmy sobie ten mecz, jeśli mówimy o jego końcowym wyniku. Jak zapowiadaliśmy w każdym spotkaniu chcemy zostawić serce na boisku i bez względu na klasę rywala pokusić się o możliwie najlepszy rezultat – rozpoczyna pomeczowy komentarz szkoleniowiec żywczanek Robert Sołtysek.

Jak dodaje, konfrontacja premierowa mogła ułożyć się dla Mitechu inaczej. – Pierwsza połowa była niezła w naszym wykonaniu. Celem była mądra obrona i wychodzenie do kontr. I gdyby sytuacja Stanislavy Liskovej przyniosła nam gola, to pewnie ułożyłby się ten mecz inaczej – klaruje trener ekipy z Żywca. – Szyki pokrzyżowała nam też kontuzja Karoliny Gruszki, nie było dla nas łatwe tak szybko ją zastąpić – dopowiada Sołtysek.    

Katowiczanki dopięły swego w 34. minucie, po pauzie mając nikłą zaliczkę mogły przebieg wydarzeń kontrolować. – Dążyliśmy do odwrócenia losów meczu, ale zakończyło się to stratą drugiej bramki. Przegraliśmy z bardzo dobrą drużyną i przegraliśmy jednocześnie zasłużenie. Ale absolutnie nie załamujemy się. Jeżeli tak będziemy podchodzić do każdego spotkania to swoje punkty zdobędziemy – podsumowuje szkoleniowiec piłkarek Mitechu.