Nic nie zmieniliśmy w naszej filozofii. Cały mikrocykl w niczym nie różnił się od poprzednich. Nasz zespół jest naprawdę mocny. Zwycięstwo dedykuję tym, którzy przestali w nas wierzyć. - przyznał na łamach klubowej strony Dariusz Klacza, trener Rekordu. 

 

Stilon w początkowej fazie meczu chciał "rekordzistom" własne warunki gry, jednak za wiele z tego nie wyniknęło. To Rekord był drużyną bardziej dokładną w swoich poczynaniach i mający określony plan na to spotkanie. W 11. minucie bliski otwarcia rezultatu był Filip Waluś, jednak piłka po jego strzale minimalnie minęła bramkę. Im dalej w las, tym biało-zieloni coraz pewniej czuli się na boisku gorzowian. W 26. minucie niewiele do szczęścia zabrakło Danielowi Kamińskiemu, który groźnie uderzał głową po dograniu Kacpra Kasprzaka. 10 minut później Rekord dopiął swego. Bezpośrednio z rzutu wolnego trafił Tomasz Nowak. 

 

Druga połowa rozpoczęła się podobnie do pierwszej. Znów dużo szumu ze strony ofensywy Stilonu, jednak konkretów brak. W 67. minucie goście objęli dwubramkowe prowadzenie, gdy Krystian Wrona głową skierował piłkę do siatki po zgraniu przez Kasprzaka. W odpowiedzi Stilon pokusił się o trafienie kontaktowe po golu Emila Drozdowicza, który wykorzystał moment nieuwagi w szeregach obronnych "rekordzistów".

 

Takich momentów jednak więcej nie było i Rekord cieszył się z przełamania po dwóch ostatnich porażkach. Niewiele zabrakło, a "rekordziści" mogli wrócić na fotel lidera III ligi gr. 3. Śląsk II Wrocław dopiero w 90. minucie zdobył bramkę na wagę wygranej z LZS Starowice Dolne.