Do Czechowic-Dziedzic zawitała w sobotę zamykająca tabelę IV ligi śląskiej, grupy 2 Unia Racibórz i... sprawiła gospodarzom sporo kłopotów. To jednak, że aż do 79. minuty MRKS nie miał na koncie gola byłoby konsekwencją rażącej momentami nieskuteczności w zamykaniu wypracowanych sytuacji. – Rywal nastawiony był na defensywę. Nam konstruowanie akcji przychodziło momentami ciężko, ale mieliśmy swoje okazje, które powinniśmy wcześniej zakończyć golem – komentuje szkoleniowiec czechowiczan Wojciech Białek.
 


We wspomnianej minucie spotkania bramkę gości „odczarował” Jakub Raszka, po czym gospodarze skromne 1:0 dowieźli do końcowego gwizdka sędziego. – Nie zabrakło nam koncentracji, a często przy minimalnym prowadzeniu, chcąc tak bardzo wygrać, błąd się przydarza. Cofnęliśmy się, piłkarze Unii próbowali coś zdziałać, ale nie dopuściliśmy do odebrania sobie punktów. Najważniejsze jest to, że wreszcie się przełamaliśmy – dodaje trener MRKS-u.

Natychmiast po zgarnięciu „maksa” czechowicki zespół poprawił swoją sytuację w tabeli. Najlepsza z beskidzkich drużyn w obecnym sezonie IV-ligowym jest obecnie tuż za „pudłem”, a do lidera traci niewiele, bo 6 punktów. Niebawem to właśnie z Polonią Łaziska Górne zwieńczy jesienną część rywalizacji, wcześniej czechowiczanie zawitają do Bielska-Białej na derby z rezerwami Podbeskidzia.