SportoweBeskidy.pl: Nie może na początek zabraknąć odniesienia do obecnej sytuacji. Jak spędzasz ten bez wątpienia wyjątkowy czas?
Przemysław Niemiec:
W moim przypadku przy czwórce dzieci na nudę absolutnie narzekać nie mogę. Ale oczywiście nie brakuje też aktywności w organizowanym planie dnia. Rower trudno tak po prostu odłożyć, więc wybieram się już zupełnie sam z dala od szumu i zamieszania. Mam to szczęście, że fajnych terenów do jazdy na rowerze nie brakuje. Priorytet to jednak cisza, spokój i zachowanie wszelkich na ten czas zasad bezpieczeństwa.

SportoweBeskidy.pl: Kolarstwo to jedna z dyscyplin sportu, która bardzo odczuwa skutki szalejącej pandemii. Twoje spostrzeżenia?
P.N.:
To bardzo trudna sytuacja, wcześniej za naszych czasów niespotykana. Miały być właśnie rozgrywane klasyki, ale wszystkie imprezy kolarskie zostały jak wiadomo odwołane. W Polsce sezon tak naprawdę nawet nie wystartował. A perspektywy są takie, że zawody na pewno nie ruszą wcześniej, jak w czerwcu.

SportoweBeskidy.pl: Szczególnie niepokojące doniesienia napływają z Włoch...
P.N.:
Miałem okazję rozmawiać z moimi kolegami z grup kolarskich, którzy mieszkają w rejonie Brescii, czy Bergamo i sytuacja rzeczywiście jest tam tragiczna. Sami mają w rodzinach bliskie osoby, które leżą chore w domach, bo strasznie obciążone szpitale nie są w stanie ich już przyjąć. Z ich relacji wygląda to więc naprawdę dramatycznie...

SportoweBeskidy.pl: Oczywistością jest, że sport znajduje się obecnie na dalszym planie, ale kryzys również w kolarstwie można chyba bez większych nadużyć jednak przewidywać.
P.N.:
Kluczową kwestią jest to, jak podejdą do całej sytuacji sponsorzy. Poza nielicznymi branżami produkującymi maseczki, środki dezynfekujące, czy sklepami spożywczymi wszyscy znaleźli się w zasadzie w obliczu mniej lub bardziej poważnych problemów finansowych. Można więc zakładać, że automatycznie będą ograniczać swoje wydatki na sponsoringu. Trzeba się z tym niestety liczyć. Nie jest tak, że sponsor przekazuje 20 mln euro na początku sezonu i każdy jest zadowolony. Rozliczenia są z reguły kwartalne, a teraz wszelkie umowy będą pewnie weryfikowane i renegocjowane. Znaleźliśmy się naprawdę w wyjątkowej i bezprecedensowej sytuacji. Zobaczymy, jak przełoży się to na wykładanie pieniędzy na ekipy kolarskie, choć optymizmu nie ma za wiele.

SportoweBeskidy.pl: A także wybiegając w przyszłość zbliża się zaplanowany od 5 do 11 lipca wyścig Tour de Pologne. Rozmawiacie już o możliwych scenariuszach dotyczący imprezy?
P.N.:
Temat trasy poszczególnych etapów jest właściwie dograny. Nie pozostaje nam nic innego, jak wyczekiwać na dalsze odgórne decyzje, bo to one nas „trzymają”. Najgorsza na ten moment jest niewiedza, bo nie sposób przewidzieć co będzie za kilka tygodni, a jakiekolwiek rozważania mogą zupełnie nie pokryć się z rzeczywistością.

SportoweBeskidy.pl: Termin lipcowy uwarunkowany był Igrzyskami Olimpijskimi. Tych nie będzie, więc może powrót do Tour de Pologne jednak w sierpniu?
P.N.:
Nie ma żadnych takich pomysłów i ustaleń. Przełożenie Tour de Pologne może okazać się dosyć ciężkie z powodu braku odpowiednich terminów. Masa wyścigów z wiosny, które miały odbyć się we Włoszech, Belgii, Francji ma zostać przeniesiona na lato, a trudno nagle dla 40, czy 50 imprez znaleźć nowy czas w kalendarzu. Jest wielka presja na to, aby przeprowadzić tegoroczny Tour de France, bo wiadomo, jakiej rangi to wydarzenie. W tym samym czasie przewidziany jest nasz wyścig... Codziennie odbieram telefony od włodarzy miast co z Tour de Pologne. Sami wiemy natomiast niewiele. Patrząc na rozprzestrzenianie się koronawirusa trzeba być wielkim optymistą, aby wierzyć, że 2 czerwca w święto narodowe we Włoszech wystartuje Giro d'Italia. Życzę takiego scenariusza z całego serca, ale na razie absolutnie wszystko stoi, nie tylko kolarstwo.

SportoweBeskidy.pl: Trasa wyścigu ma zostać ogłoszona końcem kwietnia, ale nieoficjalnie mówi się o dwóch beskidzkich etapach, w tym jednym z metą w Bielsku-Białej. Nowym przystankiem Touru mają być z kolei Wilkowice.
P.N.:
Zgadza się. Pomysł 2-krotnego przejazdu przez Przegibek jest moim autorskim i cieszę się z przeforsowania go. W fajnym miejscu przy szkole w Wilkowicach, gdzie skręca się na Magurkę, zlokalizowana będzie premia lotno-górska, następnie kolarza pojadą w kierunku Łodygowic na kolejną premię w Międzybrodziu. Zapowiada się naprawdę ciekawy etap. Całe życie jeździłem właśnie tamtędy, teren jest praktycznie cały czas pofałdowany, a dodatkowo są przepiękne widoki, które zwiększają atrakcyjność trasy. Uważam, że takie zakątki naszego kraju warto pokazywać. Dodam, że przebieg trasy w Bielsku-Białej już poza samymi rundami nieco zmodyfikowaliśmy i będzie to kolejna niespodzianka. Liczę w każdym razie, że wyścig planowo się odbędzie, a zarówno kolarze, jak i kibice będą zadowoleni.