
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Przerwa to ich... zguba?
Z nietypowym problem od początku rundy wiosennej boryka się drużyna z Dankowic. Pasjonat... nie może zachować równej formy przez 90. minut.
Pierwszym prologiem tego, że Pasjonat po przerwie może mieć kłopoty był mecz w Chybiu. Z Cukrownikiem podopieczni Artura Bierońskiego wygrywali po pierwszych 45. minutach 3:1, by w końcówce dać sobie wbić gole i po nerwowej końcówce zwyciężyć ostatecznie 4:3. Tydzień później już tak szczęśliwie nie było, wszak Pasjonat roztrwonił jednobramkową zaliczkę, i po zmianie stron dał sobie strzelić Góralowi Żywiec dwa gole, przegrywając 1:2. Podobnie było w spotkaniu z Wisłą (1:1 po 45. minutach, ostatecznie 1:3).
Kwintesencją nieporadności dankowiczan w drugiej połowie było sobotnie starcie w Drogomyślu. - Niestety, to już kolejny raz, gdy gramy dwie różne połowy. Pierwsze 45. minut - koncertowo. Na drugą połowę wyszedł zupełnie inny zespół, roztrwoniliśmy przewagę i nawet przegrywaliśmy. Musimy nad tym popracować - mówił nam po meczu Artur Bieroński, trener Pasjonata, który z Błyskawicą do przerwy wygrywał 2:0 mając jeszcze kilka okazji do podwyższenia prowadzenia. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 3:3. - Dla mnie osobiście remis to wielki niedosyt. I to pomimo tego, że przegrywaliśmy a rywal jeszcze nie wykorzystał rzutu karnego. Te spotkanie mogliśmy zakończyć dużo wcześniej, ale byliśmy nieskuteczni. Nie można wygrać meczu grając dwie różne połowy - podsumował szkoleniowiec.
Kwintesencją nieporadności dankowiczan w drugiej połowie było sobotnie starcie w Drogomyślu. - Niestety, to już kolejny raz, gdy gramy dwie różne połowy. Pierwsze 45. minut - koncertowo. Na drugą połowę wyszedł zupełnie inny zespół, roztrwoniliśmy przewagę i nawet przegrywaliśmy. Musimy nad tym popracować - mówił nam po meczu Artur Bieroński, trener Pasjonata, który z Błyskawicą do przerwy wygrywał 2:0 mając jeszcze kilka okazji do podwyższenia prowadzenia. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 3:3. - Dla mnie osobiście remis to wielki niedosyt. I to pomimo tego, że przegrywaliśmy a rywal jeszcze nie wykorzystał rzutu karnego. Te spotkanie mogliśmy zakończyć dużo wcześniej, ale byliśmy nieskuteczni. Nie można wygrać meczu grając dwie różne połowy - podsumował szkoleniowiec.