„Spod Kopca do Ligi Mistrzów”. Tytułowy kopiec oraz Liga Mistrzów to dwa bieguny spajające historyczną klamrą 20 lat istnienie Beskidzkiego Towarzystwa Sportowego Rekord, wcześniej Lipnik. Z okazji jubileuszu powstała książka traktująca o historii klubu. Na naszych łamach będziemy systematycznie przytaczać jej fragmenty, zachęcając tym samym do nabycia unikatowej pozycji autorstwa Jana Pichety. ksiazka rekord Dzisiaj przytaczamy wypowiedzi osób związanych z klubem dotyczące historycznego awansu do III ligi opolsko-śląskiej.

Mieczysław Sikora: - Przychodząc tu wiedziałem, że Rekord ciągle puka do bram III ligi, ale ciągle czegoś brakuje. Miałem to szczęście, że przyszedłem po rundzie jesiennej i po paru miesiącach grania udało się awansować. To – jak dotąd – największy mój sukces w Rekordzie.

Mateusz Waliczek: - Trzy sezony walki o awans zakończyły się dopiero wejściem... bocznymi drzwiami. Mecz barażowy odbywał się podczas festynu z okazji zakończenia sezonu. Pełno ludzi, wspaniała atmosfera. Emocje czuło się na długo przed meczem. Dostaliśmy dar od losu i trzeba było go wykorzystać, zwłaszcza, że udało się załatwić, że będziemy grać na własnym stadionie...

Andrzej Maślorz: - Dużo było dobrych spotkań w naszym wykonaniu. Najbardziej pamiętny był jednak historyczny mecz barażowy o awans do III ligi. 30 czerwca 2013 r. Mecz szczególny, chociażby z tego względu, że ściągnięto mnie z wakacji. Byliśmy w Sorrento nad Zatoką Neapolitańską. Żona wróciła ze mną. Przez pół roku mi wypominała... Dwa tygodnie nie trenowałem. Przyjechałem dzień wcześniej i musiałem zagrać najważniejszy mecz sezonu! Koncentracji i motywacji nie zabrakło. Presja była tak duża, że obie drużyny grały niezbyt pięknie.

Krzysztof Koczur: - Najszczęśliwsza chwila to gola na 5:4 w ostatniej serii rzutów karnych, który dał awans do III ligi. Bramkarz wyczuł moje intencje, ale nie zdołał odbić piłki i „po paznokciach” wpadła do siatki.

Książkę można zakupić w recepcji sportowej Ośrodka Sportowo-Szkoleniowego „Rekord” przy ul. Startowej 13.