– Wiedzieliśmy, że jedziemy na ciężki teren i to się potwierdziło. Dodatkowo mecz odbywał się w wietrznych warunkach, trochę na zasadach, jakie przeciwnik chciał. Rywal operował długą piłką i swoje stałe fragmenty wykorzystał. My w aspekcie skuteczności wyraźnie tym razem odstawaliśmy – mówi Krzysztof Bąk, szkoleniowiec GLKS SferaNet, którego piłkarze pokonani z murawy w lidze zeszli po raz pierwszy od... inauguracji sezonu 2023/2024 jeszcze latem ubiegłego roku.

Istotnie JUW-e zwycięstwo zagwarantowało sobie stałymi fragmentami – rzutem rożnym w 35. minucie i rzutem wolnym równo po godzinie starcia. Wilkowiczanie odpowiedzieli zbyt późno, gdy w 85. minucie Maciej Marzec uderzył nie do obrony z 11. metrów w powstałym zamieszaniu. Wszystkie inne próby ofensywne lidera – a tych nie zabrakło – zostały dziś zaprzepaszczone. Bliscy powodzenia przed pauzą, co mogło wpłynąć na odmienny scenariusz rywalizacji, byli: Dawid Kruczek, którego uderzenie po zagraniu Mateusza Fiedora golkiper JUW-e w sobie wiadomy sposób odbił, czy właśnie Fiedor, marnujący sytuację sam na sam. Próbę Marca obrońcy gospodarzy wybili natomiast z linii bramkowej.