Gospodarze postawili IV-ligowcowi trudne warunki, a po spotkaniu mogli z pełnym przekonaniem mówić o tym, że zrobili co w ich mocy, aby Orła zastopować. – Na tle silnego przeciwnika z innej „półki” zaprezentowaliśmy się dobrze i z tego jako trener mogę być zadowolony. Zespół z Łękawicy musiał się namęczyć, aby nas pokonać – opowiada Piotr Jaroszek, trener Smreka.

Jedyna bramka meczu padła w 19. minucie. Deiverson Lima niedokładnie zagrał w strefie środkowej boiska, co napędziło akcję Orła. Kluczowe podanie otrzymał Robert Mrózek, lokując futbolówkę w siatce, a po drodze między nogami interweniującego Sebastiana Pępka. Bramkarzowi Smrek zawdzięcza to, że tuż przed pauzą goście nie podwyższyli zaliczki.

Po powrocie na boisko reprezentant „okręgówki” próbował ze swoich atutów skorzystać. Aktywni byli m.in. Rian Machado czy Ivan Prymienka, ale żadna z prób nie miała niezbędnego elementu zaskoczenia. Doskonałym strzałem z rzutu wolnego popisał się Lima, jeszcze lepsza była natomiast parada Łukasza Byrtka. W 70. minucie miała miejsce sytuacja wzbudzająca dyskusje. Wychodzący na pozycję „oko w oko” z Byrtkiem pomocnik Smreka Filip Bąk został powalony na murawę za „16” przez Mateusza Widucha, ale arbiter sięgnął do kieszonki po kartkę koloru żółtego.