Mówią, że puchary rządzą się swoimi prawami. To może i wyświechtany slogan, ale adekwatny do obrazu dzisiejszej konfrontacji. Jasieniczanie byli niesamowicie nieskuteczni. Już w 6. minucie Bartłomiej Ślosarczyk z bliskiej odległości trafił w bramkarza. Nieco ponad 10 minut później Filip Gajda "ostemplował" słupek, a następnie Dariusz Łoś trafił w poprzeczkę. Taka kulminacja pecha, połączona ze strzelecką indolencją musiała się zemścić. I w istocie się zemściła. 

 

W 24. minucie Pionier objął prowadzenie, po dobrym rozegraniu rzutu rożnego. To podziałało mobilizująco na jasieniczan, którzy rzucili się do odrobienia straty. W 45. minucie do remisu doprowadził Ślosarczyk, wykorzystując dogranie od Łosia. 

 

 

Wydawało się, iż Drzewiarz pójdzie za ciosem po wznowieniu rywalizacji i kolejne gole będą tylko kwestią czasu. Tak się jednak nie stało. Jasieniczanie nie wyszli jednak optymalnie dysponowani na drugą połowę. Po raz kolejny było widać, iż taktyka trenera zespołu Pawła Łosia zawiodła. W 82. minucie pisarzowiczanie zdobyli bramkę na wagę sensacyjnego awansu, po tym jak przelobowany został Marcin Kubina