Po wygranej z Przełomem, w poniedziałek na treningu frekwencja była wysoka, nastroje świetne. To chyba normalne, że zespół zawsze dobrze reaguje na zwycięstwa. To nakręca atmosferę – przyznał trener KS Bestwinka Tomasz Duleba.

Zespół rezerw Podbeskidzia wyszedł na mecz z przedstawicielem z "okręgówki" w dość odmłodzonym składzie. Zabrakło w jego szeregach m.in. doświadczonego Tomasza Górkiewicza. Mimo to jednak bielszczanie przez większość meczu nadawali tempa spotkaniu, choć ekipa z Bestwinki owego tempa dotrzymywała. Gospodarze w 26. minucie objęli prowadzenie po golu Bartosza Adamowicza z rzutu wolnego. To jednak przebudziło ofensywę "dwójki" Podbeskidzia. Niespełna 10 minut później był znów remis. Prosta strata KS-u, prostopadłe podanie Kacpra Mazura do Arkadiusza Maja, a ten z zimną krwią wygrał pojedynek "oko w oko" z golkiperem rywali. Podopieczni Adriana Oleckiego na przerwę schodzili w lepszych nastrojach, wszak w 40. minucie Alessandro Ferreri zakończył golem odważną, ofensywną akcję swego zespołu. 

Gospodarzom skrzydła nie zostały jednak podcięte. W 60. minucie ekipa z Bestwinki wyrównała po golu Mateusza Radwańskiego, który skutecznie zamknął wrzutkę od Rafała Nycza. Znów jednak radość miejscowych nie trwała długo. W 67. minucie Ferreri celnie przymierzył z okolic 16. metra po dobrze rozegranym... rzucie z autu. Mecz nieuchronnie zbliżał się ku końcowi i wydawało się, że Podbeskidzie II, zgodnie z oczekiwaniami, w regulaminowym czasie gry zamknie "temat". Tak się jednak nie stało, a to w głównej mierze dzięki ambicji i konsekwencji gospodarzy. To zostało wynagrodzone w 82. minucie. Arbiter podyktował rzut karny dla drużyny z Bestwinki za zagranie ręką przez jednego z bielszczan, a z "wapna" nie pomylił się Paweł Olek.

O tym, kto awansuje do kolejnej rundy zadecydował konkurs "11". Obie ekipy przez 6. kolejek strzelały bezbłędnie. W 7. jednak intencje Szymona Tomali wyczuł bramkarz bielskich rezerw Krystian Wieczorek i to jego zespół zagra dalej w tych rozgrywkach.