W teorii więc czołowy zespół ligi okręgowej powinien wyraźnie wykazać wyższość nad Podhalanką Milówką, tymczasem fajerwerków ze strony faworyta gry kontrolnej nie było. Bestwinianie nie zaprzepaścili tylko jednej okazji na zdobycie gola – w 55. minucie z „wapna” po zagraniu ręką w obrębie „16” wcelował pewnie Patryk Wentland.

Jak poza trafieniem rozstrzygającym przebiegał sparing? Pod dyktando LKS-u Bestwina i pod znakiem... rażącej nieskuteczności w ofensywie, zwłaszcza w odniesieniu do drugich 45. minut meczu. Szczęścia bądź precyzji brakowało m.in. nowym nabytkom bestwińskiego klubu – Krystian Patroń ostemplował poprzeczkę, a „podcinka” Artura Sawickiego minęła bramkarza, ale i słupek „świątyni” Podhalanki.

– Momentami przewagę mieliśmy przygniatającą i wynik powinien być wyższy na naszą korzyść. Plus to natomiast ilość wypracowanych szans i solidnie przećwiczony atak pozycyjny – zaznacza szkoleniowiec LKS-u Sławomir Szymala.