O godzinie 16:00 miało rozpocząć się w Węgierskiej Górce starcie 27. kolejki Ekstraligi pomiędzy Mitechem a Polonią Poznań. Na mecz stawiły się jego gospodynie i grono sędziowskie, ale... zabrakło rywalek. Po regulaminowym kwadransie gwizdek wybrzmiał po raz trzeci, a to równoznaczne będzie z zasądzeniem walkowera na rzecz podopiecznych Eweliny Prokop.

W żywieckim obozie próżno było jednak doszukiwać się satysfakcji z najłatwiej w sezonie zgarniętych punktów. – Liczyliśmy na godne zakończenie sezonu i pożegnanie się z Ekstraligą zdobyciem kilku goli. Ostatecznie rozjechaliśmy się do domów w nastrojach dalekich od dobrych – przyznaje Tadeusz Bednarz, wiceprezes Mitechu.

Żywieckie piłkarki już przed tygodniem, wobec wygranej AZS-u Wrocław nad ostatnią w tabeli Polonią, straciły szanse na utrzymanie w elicie. Wczoraj dystans do wrocławianek zniwelowały do ledwie „oczka”, pozostały jednakże na 11., a więc spadkowym miejscu w tabeli Ekstraligi.