
Radość i smutek w ostatniej minucie
Orzeł Łękawica po minimalnych porażkach z Drzewiarzem Jasienica i rezerwami Podbeskidzia Bielsko-Biała przełamał się w spotkaniu z Błyskawicą Drogomyśl. Na decydujące o zwycięstwie trafienie przyszło kibicom czekać aż do doliczonego czasu gry.
Gospodarze byli oczywistym faworytem tego spotkania nie tylko ze względu na fakt rozgrywania zawodów przed własną publicznością, ale również zajmowania zdecydowanie wyższego miejsca w tabeli. Błyskawica, która zaciekle broni się przed spadkiem, miała swój plan na to spotkanie. – Wiedzieliśmy, że tercet ofensywnych zawodników Orła zostaje wysoko po stracie piłki i chcieliśmy to wykorzystać. Niestety brakowało nam w pierwszej połowie ostatniego podania w akcjach, które inicjowaliśmy – mówił po meczu Krystian Papatanasiu, szkoleniowiec gości.
Jak można było przewidywać, inicjatywę od startu przejęli zawodnicy Tomasza Fijaka. To oni częściej operowali piłką, dłużej się przy niej utrzymywali i raz po raz zagrażali bramce strzeżonej przez Mateusza Pońca. Bramkarz Błyskawicy wychodził obronną ręką z pojedynków sam na sam m.in. z Szymonem Byrtkiem, Robertem Mrózkiem czy Danielem Iwankiem, po strzale Jakuba Michalca pomógł mu słupek. Nie miał za to nic do powiedzenia w 32. minucie, kiedy to Mateusz Widuch prostopadłym podaniem umożliwił rehabilitację Sz. Byrtkowi w sytuacji sam na sam, którą pomocnik pewnie wykorzystał. Tym samym Orzeł schodził na przerwę zasłużenie prowadząc.
Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie z wyjątkiem, gdy goście przeprowadzili w końcu skuteczną akcję. Patryk Szołtys zagrał prostopadle do Volodymyra Varvarynetsa, ten dograł w pole karne, gdzie znalazł się Daniel Krzempek, który sytuacyjnym uderzeniem pokonał Łukasza Byrtka i doprowadził do wyrównania. Miejscowi usilnie dążyli do ponownego zdobycia przewagi, ale Mrózek, Iwanek czy Kacper Kudzia nie mogli znaleźć recepty na dobrze dysponowanego bramkarza. Ich trud został jednak wynagrodzony w doliczonym czasie gry. Faulowany w polu karnym był kapitan Orła, a swoją 2 bramkę w meczu zdobył Sz. Byrtek.
– Spotkały się drużyny, które chciały grać w piłkę, a kibice zobaczyli dużo składnych akcji. Mimo porażki jestem dumny z moich zawodników. Mamy jeszcze matematyczne szanse na utrzymanie, w które nadal wierzymy. Jesteśmy smutni, bo znowu straciliśmy gola w feralnej 90. minucie, ale myślę, że na koniec będziemy się jeszcze cieszyć – podsumował trener Błyskawicy.
– Byliśmy zespołem zdecydowanie lepszym. Na własne życzenie musieliśmy walczyć do końca o zwycięstwo, bo mecz powinniśmy zakończyć wcześniej i wygrać wysoko – powiedział po meczu szkoleniowiec Orła.