SportoweBeskidy.pl: W Bielsku-Białej spędził pan 3,5 roku. Decyzja o rezygnacja w trakcie rundy była toteż dla wielu zaskakująca. Czy klub dostawał już wcześniej sygnały o takiej możliwości?
Rafał Górak: Ciężko powiedzieć, czy klub był przygotowany na takie rozwiązanie. Decyzja o moim odejściu nie zapadła w jednej chwili. Dojrzewałem do tej decyzji stosunkowo długo. W pewnym momencie stwierdziłem jednak, że moja misja w Bielsku-Białej dobiega końca. Już wcześniej otrzymałem dwie propozycje objęcia innych zespołów, ale wówczas odmówiłem. W BKS-ie naprawdę świetnie się czułem. 
 
SportoweBeskidy.pl: Dlaczego właśnie Elana Toruń? 10 punktów straty do lidera, niewielkie szanse na awans do II ligi...
R.G.: To długofalowy projekt. Kluczowym czynnikiem była determinacja działaczy, którym bardzo zależało na ściągnięciu mnie. Wydaje mi się, że Elana ma spore możliwości, ambitne plany i stabilizację. Działacze przekonali mnie do tego, że chcą aby do Torunia wróciła większa piłka. 
 
SportoweBeskidy.pl: Toruń jest oddalony od Bielska o ponad 400 kilometrów. To wiąże się z całkowitą zmianą dotychczasowego życia. 
R.G.: To prawda. Niestety, ale czeka mnie rozłąka z rodziną, gdyż żona i dwóch synów zostają tutaj. Ale to właśnie pokazuje, jak bardzo zależało prezesom Elany, że zdecydowałem się na to. Poza tym jestem już na takim etapie swojej kariery trenerskiej, że musiałem dokonać wyboru. Czekać jeszcze na propozycję z większego klubu, czy samemu zaatakować "większą piłkę". Zdecydowałem się na to drugie. Jestem świadom tego co mnie czeka. 


 
SportoweBeskidy.pl: Nie żal zostawiać Bielska? Miejsce do życia to nie brzydkie...
R.G.:
Zgadzam się. Bielsko-Biała to przepiękne miasto. Zakochałem się w nim od samego początku. Podobnie zresztą jak i moja rodzina. Za mną przepiękny okres w życiu. Chciałbym bardzo podziękować wszystkim zawodnikom z którymi miałem przyjemność pracować oraz działaczom, którym dobro bielskiej piłki leży na sercu. W ramach możliwości będą tu na pewno wracał. 
 
SportoweBeskidy.pl: Wracając jednak do kwestii sportowych. Awansu, który niejednokrotnie był celem, nie udało się wam zapewnić. Zamiast tego zajmowaliście kolejno piąte, czwarte i drugie miejsce w tabeli.
R.G.: Nigdy głośno nie mówiłem, że gramy o awans. Ja zawsze zdawałem sobie sprawę z tego, z jakimi firmami przychodziło nam rywalizować. Polonia Bytom, Odra Opole... To wielkie kluby, śmiem twierdzić, że większe od BKS-u. Przede wszystkim utrzymywane przez miasto, a Stal nie jest klubem nawet odpowiednio wspieranym przez miasto. A mimo to zawsze nawiązywaliśmy równorzędną walkę, nigdy nie odstawaliśmy. Awans musi być odpowiednio zaplanowany. Gra w II lidze wiąże ze sobą wielkie wymagania finansowe. 

SportoweBeskidy.pl: Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia na... nowej drodze życia. Tej trenerskiej rzecz jasna. 
R.G.: Dziękuję bardzo za każdą rozmowę. Pozdrawiam Czytelników.