Sytuacja gości skomplikowała się, gdy po błędzie „w tyłach” reprezentant A-klasy objął prowadzenie po uderzeniu Wojciecha Deptucha. Działo się to we wstępnej fazie meczu, toteż faworyt miał sporo czasu, aby znaleźć się na właściwej ścieżce do awansu. W 32. minucie na koncie GLKS Sferanet również pojawił się gol, bo Daniel Kasprzycki z 16. metra skierował piłkę do siatki obok muru. Raptowny zwrot wydarzeń jednak nie nastąpił. – Drużyna z Ligoty wytrącała nam argumenty, mądrze się broniła i generalnie zrobiła bardzo dobre wrażenie. My mieliśmy więcej inicjatywy i posiadania piłki, ale nie wykorzystywaliśmy swoich sytuacji – opowiada trener wilkowiczan Krzysztof Bąk.

Dopiero w 70. minucie wynik zmienił się ponownie. W obrębie „16” gospodarze nieprzepisowo zatrzymali Kasprzyckiego, a podchodzący do rzutu karnego Dawid Kruczek zachował stoicki spokój. I był to drugi w pucharowej konfrontacji stały fragment, jaki zapewnił gościom niełatwo wywalczone zwycięstwo. Awans zespołu złożonego w dużej mierze z juniorów uznać należy w każdym razie jako o tyle wartościowy, iż młodzież do spotkania przystąpiła „z marszu” po obozie, a zmęczenie uwidoczniło się w trakcie boiskowych zmagań.